Wiek XX zaczął się w 1915 roku w okopach I wojny światowej. Po raz pierwszy w działaniach zbrojnych użyto wówczas broni chemicznej, niosącej masową zagładę. Prawdziwy, tragiczny sens „masowej zagłady” odsłoniły dwadzieścia cztery lat później II wojna światowa i Holokaust. Katastrofa wojen światowych nie zawiera się wyłącznie w milionowych liczbach ofiar. Trauma wojny podważyła wiarę w sens dziewiętnastowiecznego postępu – skoro doprowadził do ludobójstwa. Także artyści stracili wiarę w przyszłość.
Konrad Smoleński urodził się prawie czterdzieści lat po II wojnie światowej; jego praca Boga nie ma również naznaczona jest katastrofą. Przywołując obraz pustych niebios, jednoznacznie przy tym wskazuje winnych. Nas samych.
Nowoczesność wyzwoliła więc nie tylko siły dążące do budowy nowych światów. Nierozłącznie związane z nimi są również moce destrukcji. Niepohamowany wzrost odpowiedzialny jest również za katastrofę klimatyczną. Artyści od dekad ostrzegali przed tymi konsekwencjami i wyobrażali sobie, jak może wyglądać życie po ostatecznym upadku ekosystemów.