CZĘŚĆ 2

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Dorota Wituła (Dział Komunikacji) na tle diagramu przedstawiającego pracowników Muzeum. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Prace artystek i artystów prezentowane na wystawie "Jak działa Muzeum" wraz z materiałami informacyjnymi i archiwalnymi dają wgląd w nieznane wcześniej aspekty działania instytucji, pozwalają dostrzec to, co zwykle pozostaje niewidoczne.
Towarzyszą im dzieła z kolekcji Muzeum – tym razem wybrane jednak nie według klucza kuratorskiej narracji, ale na mocy decyzji pracowniczek i pracowników współtworzących instytucję. Świadczą one zarówno o różnorodności ich gustów, jak i o sposobie, w jaki perspektywa wykonywanej pracy wpływa na postrzeganie przez nich sztuki. Prezentowana wystawa daje publiczności dostęp do wiedzy na temat jego funkcjonowania i specyfiki, honorując jednocześnie codzienną działalność pracowniczek i pracowników kultury.

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, od lewej Bogumiła Rutkowska, Agnieszka Pawlak, Katarzyna Hodyniuk, Monika Pawlicka, Anna Modlińska (Dział Księgowy) z obrazem Stanisława Wyspiańskiego (1869-1907), „Śpiący Mietek", pastel, papier, 1904. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Pozornie proste w swej kompozycji i treści, dzieło Wyspiańskiego zachwyca od ponad stu lat. Ot, kilkulatek śpiący na poduszce: oczy zamknięte, spokojny wyraz twarzy; beztroski, zadbany, szczęśliwy. Śpi. Czym więc niezmiennie urzeka, zastanawia i fascynuje? Wydaje się to proste. Ewokuje wspomnienie beztroskiego dzieciństwa. Wielu z nas miało go nad własnym łóżkiem, zawieszonego przez rodziców w odległych czasach, kiedy nie było jeszcze fototapet z widokiem Machu Picchu, a na wycinane z czasopism zdjęcia gwiazd rocka czy sportowych bohaterów jeszcze nie ten czas.
Dziesiątki muzeów i galerii świata to tysiące portretów, bitew i landszaftów, wykonane w rozmaitych epokach i technikach, sygnowane podpisami twórców znanych – którym poświęcamy nieco czasu krocząc wzdłuż galerii, oraz zupełnie nam nieznanych, po których wzrok ulotnie prześlizguje się, zerkając to na dzieło, to na wiszącą obok tabliczkę z tytułem i autorem. Ot, codzienność, ale i konieczność. Inaczej dnia by nie starczyło na zwiedzenie całego muzeum, a to przecież ledwie fragment w planie poznawania nowego miasta.
Osoba księgowego nie jest z pewnością osobą, którą Odwiedzający kojarzy z celem swojej muzealnej wizyty. Planując wizytę w muzeum, spacerując po galeriach, podziwiając dzieła, czy też mijając je obojętnie, niełatwo sobie w ogóle wyobrazić istnienie księgowego w muzeum. Autor dzieła… nieee, ten to przecież nie pracownik… Dyrektor muzeum… pewnie tak, ale ten to siedzi gdzieś daleko i snuje swoje wizje. Pani sprzedająca bilety, przejmująca w depozyt nasze odzienie, mijany strażnik to co innego. Ale księgowa?
A jednak! Jesteśmy, istniejemy i śmiem twierdzić, że stanowimy ważny trybik muzealnej machiny. W fachowej nomenklaturze dział księgowości nie jest określany jako dział merytoryczny, ale z punktu widzenia zagadnień, którymi się zajmujemy – gdzie potrzebna jest bardzo rozległa wiedza z różnych dziedzin – uważam, że możemy się tak samookreślić. Zresztą każda myszka swój ogonek chwali.
Zapewne większość osób spoza naszego grona uważa, że praca księgowego w muzeum jest niewymagająca, powtarzalna, nierozwojowa i przerażająco monotonna (co właściwie można robić w muzeum w księgowości – przecież tam się nic nie dzieje). No to zapraszam na wizytację. Zobaczycie sami, co tu się dzieje. Czasem mamy namnożenie tylu tematów i spiętrzenie zagadnień, że nie wiemy, w jaki sposób ustawić je według ważności, bo dla współpracowników z innych działów wszystko jest pilne „na wczoraj”. Czujemy się wtedy jak na lotniskowej wieży, kontrolując starty i podejścia do lądowania.
Poza codzienną orką na ugorze ustawicznie się kształcimy, rozwiązujemy podatkowe zagwozdki i księgowe szarady, stykamy się z nowościami, a jakąż ekscytację budzi dokument z dalekiego muzeum zapisany np. greckimi maczkami. Nasza praca wyglądająca pozornie na spokojną, jest przecież bardzo odpowiedzialna.
Monika Pawlicka, kierowniczka Działu Księgowości

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, od lewej Maciej Cholewiński, Marcin Stasiewicz, Marta Skłodowska, Aneta Błaszczyk-Smolec, w dolnym rzędzie Marta Pierzchała, Monika Cywińska-Pryt (Dział Dokumentacji Naukowej) z pracą grupy Łódź Kaliska, „Z cyklu: Śniadanie w Muzeum – wersja B-1", fotografia, 1999–2005, Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Scena rozgrywa się na tle obrazu Alaina Jacqueta „Śniadanie na trawie" (1964, kolekcja Muzeum Sztuki w Łodzi) powtarzającego w serigraficznej odbitce obraz Edouarda Maneta o tym samym tytule z 1863 roku (kolekcja Musée d’Orsay, Paryż). Miejscem akcji jest pomieszczenie magazynowe w budynku Muzeum, dawna pakownia. Na podłodze pozują modelki i artyści Łodzi Kaliskiej, naśladując swobodnie pozy z obrazów Jacqueta i Maneta. Na zdjęciu widoczne są przynajmniej trzy różne dzieła spośród tych zgromadzonych w przestrzeni magazynu.
Twórczość Maneta należy do domeny publicznej. Artysta zmarł w 1883 roku, a od jego śmierci upłynęło więcej niż 70 lat. Jednak twórczość Alaina Jacqueta nadal podlega ochronie prawno-autorskiej. W tym wypadku wizerunek jego pracy cytowany jest w kontekście innej pracy, co daje podstawę do korzystania z dozwolonego użytku, tj. zezwala na korzystanie z cudzych utworów chronionych autorskim prawem majątkowym bez zgody uprawnionego podmiotu. Szczególne zastosowanie ma tu prawo cytatu, które pozwala przytaczać całość lub fragmenty innych utworów w związku z potrzebą wyjaśnienia lub po prostu prawami gatunku twórczości. Czerpanie z rozpoznawalnych motywów twórczości innych artystów i przywoływanie ich w nowym kontekście oraz reinterpretowanie stanowi podstawową zasadę tworzenia fotografii i happeningów Łodzi Kaliskiej.
W Muzeum pracuję od stycznia 2019 roku. Rozpoczęłam pracę w ramach naboru na stanowisko asystent – bibliotekarz. Zajmuję się m.in. pozyskiwaniem licencji do utworów z kolekcji oraz sprzedażą reprodukcji. Dodatkowo uczestniczę w opracowywaniu archiwów artystów i promowaniu zasobów archiwalnych podczas cyklicznych wystaw i wykładów na Antresoli.
Marta Pierzchała, Dział Dokumentacji Naukowej

Teresa Gierzyńska (ur. 1947), „Pieszczotki X", fotografia, 1981, © Teresa Gierzyńska and Muzeum Sztuki, Łódź.
Sztukę odbieram przez zmysły – to nie temat, ale kolory, światło i emocje, jakie we mnie wywołują, zostają ze mną na dłużej. Lubię niedopowiedzenia, drugie dno i wolność interpretacji. Praca Gierzyńskiej to sensualność w najczystszej formie. Zdjęcie nie epatuje nagością, lecz dotyka granic intymności, balansując między tym, co widzialne, a tym, co wyobrażone. Nie ma w tym ujęciu miejsca na wstyd, na ocenę. Jest tylko kobieta i jej obecność – pewna siebie, choć zarazem krucha. To zdjęcie jest jak szept – ciche, subtelne, a jednak pełne mocy. Nie pokazuje wszystkiego, raczej zaprasza do odkrywania. Kiedy myślę o „akcie” z historią, ta fotografia przychodzi mi na myśl jako pierwsza.
Moją przygodę z muzeum rozpoczęłam w listopadzie 2022 r. pracując przy digitalizacji Dzieł w Dziale Dokumentacji Naukowej. Teraz pełnię funkcję referenta w Dziale Administracyjno-Gospodarczym. Moim głównym zadaniem jest przygotowywanie umów dla kontrahentów zewnętrznych, osób indywidualnych i podmiotów gospodarczych. W ramach obowiązków współpracuję niemal z wszystkimi działami i oddziałami MSŁ. Tworzę umowy, które precyzyjnie określają zakres działań i odpowiedzialności obu stron, wspierając tym samym realizację misji i celów instytucji. Moja rola jest ważna dla ciągłości pracy Muzeum, ale na zewnątrz jest niewidoczna. Jestem „supportem”, kibicem i fanem każdej wystawy i inicjatywy. Staram się pomagać, wspierać. Tworzenie wystawy to proces wymagający współpracy nie tylko kuratora i artysty, ale także wielu specjalistów, zespołów i instytucji. Kluczem do sukcesu jest harmonijne współdziałanie wszystkich zaangażowanych stron.
Magdalena Pietrzak, Dział Administracyjno-Gospodarczy

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Beata Plajzer z rzeźbą Katarzyny Kobro (1898–1951), „Kompozycja wisząca nr 2 (Konstrukcja wisząca nr 2)", metal, 1921–1922, 1971 (rekonstrukcja). Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Dzieło to porusza mnie połączeniem lekkości formy z ciężkością materii – metalu. Surowy materiał, używany do produkcji narzędzi, posłużył do stworzenia czegoś unoszącego się w powietrzu. Został wygięty jak wstęga, ukształtowany w kolistą formę i zawieszony w przestrzeni. Obręcz przywodzi mi na myśl koło życia. Ostre i surowe tworzywo przemysłowe symbolizuje twardość doświadczania życia, a zawieszenie konstrukcji oznacza dla mnie nietrwałość, niepewność, nieprzewidywalność. Jesteśmy zawieszeni we wszechświecie, wraz z kulą ziemską, tak samo jak konstrukcja Kobro. Ziemia też jest masywna, twarda, ale daje się „giąć” do naszych potrzeb, a przede wszystkim jest światem „wiszącym” w pustce. Dodatkowy aspekt, który mnie porusza, kiedy patrzę na to dzieło, to osoba samej twórczyni, jej trudne losy w trudnych czasach. Mam wrażenie, że umieściła w tej rzeźbie cały swój trud codzienności. A to, że jej dzieło zaginęło, podkreśla jeszcze mocniej ulotność naszego życia i jego śladów. Zobaczyłam tę pracę w październiku 2019 roku na wystawie „Komponowanie przestrzeni". Miesiąc wcześniej rozpoczęłam pracę w księgarni Muzeum Sztuki w Łodzi. Trafiłam tu, odpowiadając na ogłoszenie o pracy na stronie Muzeum. A o samym ogłoszeniu dowiedziałam się pocztą pantoflową.
Pracuję w awangardowym muzeum i wiem, że nic nie zatrzyma idei sztuki. Tu widziałam prawdziwe arcydzieło. Skuteczność sztuki atakuje na każdym kroku.
Są tu zajścia, zdarzenia, okoliczności, czasem studium posłuszeństwa albo wyzwolone siły pracowników. Zdarzają się katastrofy, związki rozwiązki, mozolne ćwiczenia w autonomii i skłonność uparta, by wprowadzać porządki urojone. Słów brak...
Księgarnia. To miejsce nazywa się jama, tu słońce nie porusza się, a pająki w oknach tkają swoje prace na szkle. Jestem tu maszyną do komunikacji. Obserwuję poruszone ciała podczas wernisażu. Jestem organizatorem życia księgarskiego, komponuję przestrzeń, czasem robię wielką wojnę. Ważna jest inwentaryzacja, gdy pytają o fundament prawdy. Wtedy wyciągam dzienniki i notatki z podziemia. W ten sposób otwieram świątynię pamięci. Przyjdźcie, pokażemy wam, co robimy.
Beata Plajzer, Dział Marketingu, Księgarnia ms2

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Milena Romanowska z obrazem Jana Spychalskiego (1893–1946), „Spoczywająca", olej, deska, 1932. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Ten obraz poznańskiego malarza Jana Spychalskiego stanowi fragment mojego wspomnienia z dzieciństwa. Było to zarazem pierwsze zapamiętane przeze mnie dzieło sztuki. Wszystkie moje wspomnienia z tego okresu są migawkami pozbawionymi kontekstu, noszą za to zawsze silny komponent wizualny. W latach 70., w czasach sprawowania funkcji dyrektora Muzeum Sztuki przez Ryszarda Stanisławskiego, dzieło to stanowiło część stałej ekspozycji kolekcji muzealnej, pokazywanej w przestrzeniach obecnego ms1. Tym, co wtedy mnie przy nim zatrzymało, było prawdopodobnie zaciekawienie iluzją malarską oraz tajemnica kryjąca się za gestem odwrócenia od świata, demonstrowanym przez bohaterkę obrazu. Może wydawało mi się, że byłoby dobrze dostać się do strefy wewnętrznej i tam schronić? Równie dobrze jednak może to być projekcja wstecz. Natomiast pozostał motyw pojawiający się czasem w kontekstach innych dzieł, uruchamiający skojarzenia z czymś bliskim i pożądanym, chociaż niedostępnym. W Muzeum pracuję od 2023 roku.
Milena Romanowska, Dział Sztuki Nowoczesnej

Feliks Jabłczyński (1865–1928), „Drzewa", tusz, papier, 1911, Muzeum Sztuki, Łódź.
Uwielbiam tajemniczy charakter tej pracy; świat skryty w cieniu, przewaga cienia nad światłem, zarys zanikającej postaci. Jednak wybór na tę pracę padł przede wszystkim ze względu na to, że jest ona bardzo zbliżona do tego, co tworzę. Zajmuję się wieloma mediami, jednak dominującymi są grafika warsztatowa i ilustratorstwo. Często sięgam po tematy związane z naturą, skupiając się na jej chwilowości. Ta praca oddaje to, co staram się przekazywać swoją twórczością i jest mi tym bliższa, odkąd wczytałam się w życiorys Jabłczyńskiego, a konkretnie w opowieść o problemach, na jakie natrafił, chcąc zajmować się grafiką warsztatową bez prasy drukarskiej. Ja również nie mam dostępu do prasy drukarskiej, co sprawia, że każda grafika wymaga większego wysiłku i większej kreatywności przy tworzeniu odbitek. Tym bardziej praca ta mnie zachwyca, zwłaszcza ze względu na zawarte w niej detale, które – jak wiem – nie są łatwe do uzyskania w tak trudnych warunkach.
Pracuję tu krótko, bo od października 2024. Po ukończeniu projektów wizualnych w Akademii Sztuk Pięknych szukałam pracy w kulturze. Przez rok pracowałam jako nauczycielka rysunku, uczyłam prywatnie malarstwa, prowadziłam warsztaty artystyczne jako wychowawca kolonijny, podejmowałam pojedyncze zlecenia ilustratorskie i malarskie. Jednocześnie zaczęłam też naukę terapii zajęciowej, żeby móc wykorzystać swoje umiejętności artystyczne w prowadzeniu arteterapii. Ponieważ jednak brakowało mi stabilności i kontaktu z ludźmi, nadal szukałam stałego zatrudnienia. I tak trafiłam do Muzeum Sztuki.
Agata Rynkowska, Dział Edukacji

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Aleksandra Schiewe z obrazem Paula Signaca (1863–1935), „Widok Złotego Rogu w Konstantynopolu", olej, płótno, 1907. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Do tego obrazu przyciągnęły mnie jego pastelowe kolory w centrum. To moje barwy – róże, błękity, fiolety – ciepłe i delikatne. Dzięki technice malowania kropek obok siebie wszystko wydaje się lekkie, trochę nierealne. Czuć tu spokój. Jest w nim coś, co idealnie trafia w mój gust – nie tylko temat, ale przede wszystkim kolory, które mogłabym nosić, otaczać się nimi, patrzeć na nie codziennie.
Moja praca w Muzeum Sztuki polega na przeprowadzaniu postępowań w formie przetargów i zapytań ofertowych. Choć na co dzień jest to praca biurowa, pełna dokumentów i procedur, to czasami zdarzają się dni, które wykraczają poza rutynę – na przykład podczas wizji lokalnych. Eksploruję wtedy zakamarki Muzeum, odwiedzam salę balową czy wchodzę na dach, na którym rozciąga się napis „ms2”. Pracę w Muzeum Sztuki rozpoczęłam w grudniu 2022 roku, odpowiadając na ogłoszenie na stanowisko pracownika ds. zamówień publicznych.
Aleksandra Schiewe, Dział Administracyjno-Gospodarczy

Antje Majewski (ur. 1968), „Muszla. Rozmowa pomiędzy Issą Sambem i Antje Majewski", video, 2010, Muzeum Sztuki w Łodzi. © Antje Majewski.
Film „Muszla" został nagrany w miejscu, którego miałam okazję doświadczyć i do którego podróż mnie zmieniła, pokazując, czym może być wspólnota i proces twórczy. Tam, gdzie srebrne wody Atlantyku łączą się z pomarańczową ziemią półwyspu, na którym leży stolica Senegalu, Dakar. Tłem dla trwającej niemal godzinę rozmowy artystki Antje Majewski z Issą Sambem stał się stanowiący rodzaj instalacji podlegającej nieustannym przemianom dziedziniec jego domu-pracowni przy rue de Jules Ferry. Urodzony w Dakarze artysta, filozof i poeta (1945–2017) był współzałożycielem Laboratoire Agit'art i zbudował unikalną praktykę artystyczną, łącząc m.in. malarstwo, rzeźbę, performans, teatr, działania kolektywne, tradycje afrykańskiej i europejskiej awangardy, polityczny wymiar sztuki i szamanizm. Mimo że punktem wyjścia są znalezione przez artystkę na ulicy osobliwe obiekty, w tym tytułowa „Muszla", rozmowa staje się okazją do refleksji nad pogłębioną recepcją rzeczywistości i wielowymiarowością spotkania odbiorcy z obiektem, czyli także dziełem sztuki w muzeum.
Zajmuję się redakcją portalu Zasoby, który prezentuje online kolekcję Muzeum Sztuki w Łodzi oraz archiwum cyfrowe instytucji – dokumentacje wystaw i wydarzeń, materiały edukacyjne, wycinki prasowe, archiwa artystów, teksty teoretyczne i tematyczne prezentacje dzieł. Chociaż dzieło sztuki – jak pisał Walter Benjamin – ma niepowtarzalną aurę, a jego odbiór w muzeum angażuje wiele zmysłów, to portal daje możliwość spotkania ze sztuką osobom, które z różnych powodów nie mogą odwiedzić muzeum osobiście, a także z dziełami nieprezentowanymi na wystawach. Bardzo zapadła mi w pamięci wiadomość mailowa od osoby mieszkającej tysiące kilometrów stąd. Przypadkiem znalazła w portalu zdjęcie swojego pradziadka, Tadeusza Szulca-Krzyżanowskiego, i dowiedziała się, że grał na klarnecie. Dla mnie to dowód, że publikowanie zbiorów online wykracza poza edukację i informację, a pojedyncze zdjęcie może czasem odegrać ważną rolę w czyjejś osobistej historii. Pracuję w Muzeum Sztuki już siedem lat, zaczęłam pracę od współpracy kuratorskiej przy wystawie „Awangarda i Państwo" w 2018 roku.
Marta Skłodowska, redaktorka portalu Zasoby, Dział Dokumentacji Naukowej

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Franciszek Smoręda z pracą wideo Cezarego Bodzianowskiego (ur. 1968), „Sfery de la Lux, potocznie zwane Luna", wideo, 2005. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź. , Muzeum Sztuki, Łódź.
Gdybym musiał wybrać jedno dzieło z kolekcji, z którym łączy mnie wspomnienie, to byłaby to praca Cezarego Bodzianowskiego pod tytułem „Sfery de la Lux, potocznie zwane Luna". Jest ono związane z wizytą w Muzeum Sztuki w Łodzi, którą odbywałem jako student pierwszego roku historii sztuki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jeśli dobrze pamiętam, to po „Atlasie nowoczesności" oprowadzał nas wtedy mój obecny przełożony. Samo spotkanie Cezarego Bodzianowskiego osobiście było jednym z moich marzeń, dosyć długo nieosiągalnym. Doszło do niego podczas pierwszej przerwy pierwszego dnia mojej pracy w Muzeum Sztuki, co potraktowałem jako najlepszą z możliwych wróżb. Chwilę później dowiedziałem się, że artysta mieszka bardzo blisko siedziby przy ul. Więckowskiego 36, a nasze spotkania stały się dla mnie (wciąż wyjątkową) codziennością.
W Muzeum Sztuki pracuję piąty miesiąc, chociaż czasem czuję, jakby było to pięć minut, a czasem jakby minęło już pięć lat.
Franciszek Smoręda, asystent dyrektora

Karol Hiller (1891–1939), „Płaskorzeźba konstruktywistyczna", cement, farba, płyta pilśniowa, 1934, Muzeum Sztuki, Łódź.
Hiller to artysta urodzony i związany z Łodzią do samej tragicznej śmierci. W jego pracy ujął mnie bardzo szeroki zakres technik i form artystycznych: od realistycznych portretów o rozjaśnionej, intensywnej kolorystyce, poprzez obrazy, rysunki czy akwarele architektury. W późniejszym malarstwie Hillera dominuje tematyka nowoczesnego, przemysłowego miasta i motywy pracy robotnika. Artysta zestawiał w swych kompozycjach postać ludzką z elementami technicznych konstrukcji. Widać też wpływ kubizmu – geometryzował formy, z płaszczyzn i brył budował abstrakcyjne układy o zróżnicowanej fakturze. Był prekursorem techniki heliograficznej. W wybranym dziele interesująca jest zarówno forma, jak i użyte materiały oraz stonowana, przygaszona kolorystyka. Praca jest jedynym w naszych zbiorach przykładem dzieła Hillera w takiej formie.
Zostałem zatrudniony w Muzeum 7 kwietnia 1987. Przez kilka tygodni pracowałem jako opiekun ekspozycji i na moją prośbę zostałem przeniesiony do Brygady Technicznej, gdzie pracowałem do września 2012 roku. W tym czasie brałem udział w montażu ok. 160 wystaw. Obecnie opiekuję się magazynami zbiorów. To unikalna wręcz okazja, by móc oglądać na co dzień dzieła w innych niż ekspozycja okolicznościach. I praktycznie jedyna możliwość obejrzenia z bliska np. „Krajobrazu z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta, który był czasowo przechowywany w naszym magazynie. Moje życie zawodowe stało się również osobistym, bo tutaj poznałem swoją żonę.
Paweł Sosnowski, magazynier, Dział Zbiorów Sztuki Nowoczesnej

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Małgorzata Stasiak z rzeźbą Katarzyny Kobro (1898–1951), „Projekt przedszkola funkcjonalnego – makieta", mdf, farba, drewno, pleksiglas, 1936, 2017 (rekonstrukcja, makieta: Katarzyna Przezwańska, Tomasz Czuban). Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Jako dzieło z naszej kolekcji pokazujące namysł nad wagą edukacji wybieram makietę przedszkola autorstwa Katarzyny Kobro. Szkło, przez które wpada masa naturalnego światła, otoczenie natury, powietrze, złoty podział. Otoczenie, które daje idealne warunki do wzrostu i rozwoju. Tą makietą Kobro woła: „Niech przestrzeń edukacji będzie dziełem sztuki!”. Nasze Muzeum, podobnie jak wiele wynalazków Awangardy, jest dla mnie przykładem wiary w edukację jako podstawę pracy twórczej. Odkąd więc pracuję w przestrzeniach MS w Łodzi, mam wrażenie, że siedzę, przemieszczam się, wchodzę i schodzę po schodach w zmaterializowanej idei twórczo-edukacyjnej. Dodatkowo gest, na którym opiera się niezwykła kolekcja sztuki tego miejsca, czyli dar, jest podstawową metaforą wszelkiej działalności o charakterze edukacyjnym.
Awangarda walczyła o to, co stanowi codzienną, regularną pracę muzealnych edukatorów. Kwestionowanie zastanego porządku, próba uwolnienia aktu twórczego z dotychczasowych bezpiecznych konwencji, namysł teoretyczny poprzedzający praktykę albo idący z nią ramię w ramię. Krzyżowanie inspiracji, absorbowanie różnicy, pokochanie zawartych w sztuce niepewności i przypadku. Uczenie nowych sposobów widzenia, dialog, spotkanie w najróżniejszych interpretacjach dzieła sztuki, inkluzywność, pokazywanie multimodalności rzeczywistości i sztuki. I wreszcie: danie odbiorcy możliwości nierozumienia dzieła, a bycia z nim w relacji. Lubię myśleć o awangardzie jako o resecie edukacyjnym w dziejach działalności artystycznej, dzięki któremu możemy tworzyć i odbierać dzieła nie na czyichś, ale na własnych prawach. Tym, w najgłębszym wymiarze, może być edukacja muzealna – zachętą do emancypacji własnego postrzegania rzeczywistości, a przy okazji rozbudzeniem do swobody w odbieraniu dzieł sztuki. Przygotowaniem do działania w rzeczywistości. W Muzeum pracuję od 2023 roku.
Małgorzata Stasiak, kierowniczka Działu Edukacji

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, zwiedzająca z rzeźbą Jarosława Kozłowskiego (ur. 1945), „Czytelnia, z serii Biblioteki", sklejka, papier, farba emulsyjna, metal, drewno, szkło, 1994. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Dziełem, które najbardziej kojarzy się z moją pracą, jest „Czytelnia" Jarosława Kozłowskiego. Przedstawia pliki dokumentów, papierów poukładanych w niewielkie stosy i przybitych gwoździami do stołu i półki. Posegregowane na osobne kupki dokumenty można zinterpretować jako część pracy archiwisty polegającej na ich porządkowaniu i nadawaniu im właściwego układu i kolejności. Wbite gwoździe kojarzą się z „dziurkowaniem” akt przez archiwistę, by potem je przesznurować, ale także symbolizują zabezpieczenie zasobu archiwalnego zawierającego cenne lub ważne informacje i odwołują się do ważnej w archiwistyce zasady: pertynencji – niepodzielności zespołu archiwalnego. Podzielenie dokumentów uniemożliwiają wbite gwoździe. Zasób stanowi dzięki temu logiczną i kompletną całość. Symboliczne znaczenie ma też wchodzący w skład pracy zegar. Chronologia i czas mają w archiwistyce niezwykle istotne znaczenie, zwłaszcza w zakresie porządkowania akt i nadawania im ciągu następujących po sobie zdarzeń, co ma służyć odtworzeniu możliwie najpełniejszego obrazu przeszłości
Do pracy w Muzeum Sztuki trafiłem w lipcu 2006. W kwietniu tego roku rozpocząłem kurs Archiwalny I stopnia prowadzony przy Archiwum Państwowym w Łodzi. Na drugich zajęciach dowiedziałem się, że jest do obsadzenia stanowisko archiwisty w Muzeum Sztuki w Łodzi. Ponieważ akurat szukałem pracy, zgłosiłem się, zostałem przyjęty i pracuję tu do dzisiaj.
Marcin Stasiewicz, Dział Dokumentacji Naukowej

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Ewelina Strynowicz z pracą Zofii Rydet (1911–1997), „Zapis socjologiczny. Anno 1978", fotografia czarno-biała, 1978.. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Pracuję w muzeum od niedawna, zaledwie od pół roku, dlatego wybór dzieła, które bezpośrednio nawiązywałoby do mojego doświadczenia zawodowego, okazał się wyzwaniem. Zdecydowałam się więc na pracę, która najmocniej zapadła mi w pamięć i wywołała najsilniejsze emocje podczas moich wcześniejszych wizyt jako widza.
Fotografie Zofii Rydet zobaczyłam na wystawie „Atlas nowoczesności" i od razu przywołały we mnie uczucia towarzyszące wspomnieniom z dzieciństwa na wsi. Była to mieszanka nostalgii i ciepła, ale także poczucia bezradności i cichej rezygnacji – te same emocje dostrzegam w twarzach bohaterów tych zdjęć. Stanowią one dla mnie nie tylko zapis socjologiczny, ale także świadectwo rzeczywistości, która kształtowała moje doświadczenia. Widzę w nich ślady historii moich dziadków i pradziadków, ale także element własnej tożsamości, osadzonej w szerszym kontekście kulturowym i pokoleniowym.
Ewelina Strynowicz, koordynatorka wystawy „Jak działa Muzeum", Dział Realizacji Wystaw i Wydawnictw

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Marzena Szybka m.in. z obrazem Karola Hillera (1891–1939), „Deszcz", olej, płótno, 1934. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Moim ulubionym dziełem z kolekcji Muzeum Sztuki jest obraz Karola Hillera „Deszcz" z 1934 roku. Jest on dla mnie ważny, ponieważ kojarzy mi się z dzieciństwem na wsi. Wspominam wtedy letnie dni, gdy deszcz pokrywał kroplami okolice mojego domu pod lasem, nad łąkami i pagórkami unosiła się łuna od parującej, spragnionej ziemi. Kolorystyka obrazu doskonale oddaje te ciepłe, lecz ponure dni.
Jako opiekuna ekspozycji mogłabym porównać swoją pracę do pisania pamiętnika. Jest dużo czasu na własne przemyślenia, każdy dzień pracy ma tyle samo godzin, codziennie te same obowiązki i wydawać by się mogło, że jest monotonnie i nudno, jednak osobiście uważam inaczej. Możliwość obcowania z dziełami daje szersze spojrzenie na świat i własne życie. Pozwala się wyciszyć, przystopować pęd współczesnych czasów. Cisza i spokój dają olbrzymi komfort pracy, co najbardziej sobie cenię. W Muzeum pracuję od września 2023 roku, odpowiedziałam na ogłoszenie o naborze na stanowisko opiekuna ekspozycji.
Marzena Szybka, opiekunka ekspozycji

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Kuba Szymański z obrazem Henryka Stażewskiego (1894–1988), „Relief 22", akryl, metal, drewno, 1967. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Jeśli na wystawie będzie cokolwiek Stażewskiego, będę zadowolony, a jeśli to będzie coś z pastelowymi barwami – które u niego cenię, ponieważ dają mi estetyczny komfort odbioru – ekstra!
W Muzeum pracuję od jedenastu lat, choć w sumie jest to już ponad trzynaście. Pracę zaczynałem na początku 2012 roku w księgarni Mała Litera. Kiedy w 2014 firma ta zakończyła działalność, zespół księgarni został przejęty przez Muzeum Sztuki. To oznaczało całkowitą zmianę zasad gry. Wcześniejsza praca w księgarni nie była obarczona umowami, wnioskami, obiegiem dokumentów, całym tym administracyjnym światem. A teraz nagle byle błahostka potrzebowała wniosku, podpisów, biegania po pokojach działu AG, księgowości i dyrekcji. Księgarzy pochłonął całkowicie nieznany świat. Ale było to fascynujące wyzwanie i trwa do dziś.
Kuba Szymański, Dział Marketingu, Księgarnia ms2

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Wiesław Łuczaj, Bogumiła Tejrzyńska i Anna Pacyniak z m.in. obrazem Edwarda Narkiewicza (1938–2007), „Powódź", olej, płótno, 1985. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Odkąd pamiętam, obraz Edwarda Narkiewicza wywoływał różne emocje, ale zawsze był zauważany i pozostawiał szczery uśmiech na twarzach oglądających, mimo, że tematem jest powódź. Niektórzy nawet przychodzili do magazynu specjalnie, żeby na niego popatrzeć.
Moja historia pracy w Muzeum zaczęła się w grudniu 2007 roku, kiedy to (zgodnie z wykształceniem) aplikowałam na stanowisko konserwatora dzieł sztuki do pracowni konserwacji. Niestety, nie dostałam tej pracy, ale zaproponowano mi stanowisko opiekuna ekspozycji. I tak byłam szczęśliwa, gdyż po latach pracy na rusztowaniu cieszyłam się z takiej odmiany. Kiedy pojawiła się możliwość zmiany stanowiska, zaczęłam pracować w Dziale Sztuki Nowoczesnej jako opiekun zbiorów. Mimo iż miałam propozycję przejścia do pracowni konserwacji, pozostaję MAGAZYNIEREM, bo lubię swoją pracę.
Bogumiła Terzyjska, magazynier, Dział Zbiorów Sztuki Nowoczesnej

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Monika Troszczyńska-Antosik z obrazem m.in. Jadwigi Sawickiej (ur. 1959), „Zwycięstwo aktywnych sił intelektu", akryl, papier, 2011. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Co może obrazować specyfikę mojej pracy? Zwycięstwo aktywnych sił intelektu nad stanem irracjonalizmu i chaosu. „Aktywne siły intelektu” to dział Głównego Inwentaryzatora, a „stan irracjonalizmu i chaosu” to wszyscy, którzy mają styczność z naszym działem. Jako dział GI musimy trzymać się zasad i reguł (zarządzeń) wydanych zarówno przez nasze Muzeum, jak i przez Ministerstwo (rozporządzenia, ustawy…), natomiast pracownicy muzeów, kontrahenci żyją chyba w stanie permanentnego irracjonalizmu i chaosu (mają wymagania niezgodne z ww. zasadami), więc musimy ich „sprowadzać” na Ziemię, czyli jesteśmy „aktywnymi siłami intelektu”, które w takich pojedynkach raczej zwyciężają.
Jak długo pracuję w Muzeum Sztuki? Na wiosnę będzie rok. Trafiłam tu, spacerując ulicą Gdańską. Idę, idę, idę…, a tu Muzeum!
Monika Troszczyńska-Antosik, Dział Głównego Inwentaryzatora

Igor Krenz (ur. 1959), „Prostowanie skrzywienia", wideo, 2007. Wystawa „Kolekcja sztuki XX i XXI wieku. Szkic 2: Siła Formalizmu", Muzeum Sztuki, Łódź, 2007. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Wybieram pracę Igora Krenza, która jest związana z historią Muzeum i dlatego pasuje do tej wystawy. „Prostowanie skrzywienia" bawi mnie zamiłowaniem do przywracania standardów za wszelką cenę.
Moja praca w Muzeum to mniej więcej to, co Krenz chciał opowiedzieć pracą „Prostowanie skrzywienia". W Muzeum pracuję pół życia, trafiłam tu z liceum.
Monika Wesołowska, kierowniczka Działu Realizacji Wystaw i Wydawnictw

Jef Verheyen (1932–1984), „Narodziny Wenus, Hommage à Boticcelli", olej, płótno, 1973. Muzeum Sztuki, Łódź.
Praca Verheyena odwołuje się do słynnego obrazu „Narodziny Wenus" autorstwa włoskiego malarza renesansowego Sandra Botticellego. Botticelli pokazuje narodziny Wenus z piany morskiej. Są to symbolicznie narodziny sztuki. U Verheyena z ciepłego, mglistego tła wyłania się stopniowo promień świetlistych barw. Na końcu kolory stają się wyraźne. Artysta pokazuje symbolicznie narodziny obrazu. Abstrakcyjne, absolutne doświadczenie światła i kolorów.
Esencjonalne znaczenie tego flamandzkiego malarza dla sztuki awangardowej docenił dyrektor Muzeum Sztuki Ryszard Stanisławski i w 1973 roku zorganizował mu wystawę. Istotne wydaje się również to, że sztuka dawna jest, może być, źródłem inspiracji dla obrazów nieprzedstawiających, abstrakcyjnych.
Jestem kustoszem w Muzeum Sztuki w Łodzi. Prowadzę edukację muzealną – przyjmuję gości, z którymi rozmawiamy wspólnie o obrazach. Chodzi bardziej o spotkanie, konwersatorium niż – jak to się potocznie nazywa – oprowadzenie czy wykład. Pokazuję wystawy, opowiadam historie i staram się analizować dzieła sztuki. A do interpretacji dochodzimy z gośćmi muzealnymi wspólnie, w rozmowie. Czasem pozostawiam coś niedopowiedzianego, ze znakiem zapytania; subiektywnie lub intersubiektywnie ułatwiam odbieranie sztuki. Jestem jak Ariadna. Ofiarowuję gościom kłębek czerwonej włóczki. Staram się, żeby – rozwijając czerwoną nić – mogli wejść do labiryntu sztuki i z niego powrócić.
Prowadzę też Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Sztuki w Łodzi. Jego członkowie to prawdziwi miłośnicy sztuki. Zachęcam ich do oglądania wystaw w Muzeum Sztuki, ale jeździmy też na inne wystawy do muzeów w całej Polsce.
Małgorzata Wiktorko, Dział Edukacji.

„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Grzegorz Woźniak w Sali Neoplastycznej, projekt (1948): Władysław Strzemiński, rekonstrukcja (1960): Bolesław Utkin. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Sala Neoplastyczna jest dla mnie przestrzenią kruchego spełnienia. Praca w Muzeum jest dla mnie rodzajem twórczości. Jest jak pisanie, odsłania wewnętrzną wolność. Moimi ulubionymi dziełami są „Powidoki" Władysława Strzemińskiego, „Kompozycje przestrzenne" i akty Katarzyny Kobro. Kojarzą się z nadzieją i twórczym spełnieniem.
Słyszę szept zamykanych drzwi. Salę Szeptu wypełnia cisza. Piękno staje się wszystkim. Muzyka już tylko Muzyka.
W Muzeum pracuję 8 lat, byłem zatrudniony przez firmę zewnętrzną.
Grzegorz Woźniak, opiekun ekspozycji
RED. MARTA SKŁODOWSKA
Kafelki
Lista