CZĘŚĆ 1
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Daniel Muzyczuk (p.o. Dyrektora Muzeum Sztuki, w centrum), Leszek Karczewski (Zastępca Dyrektora ds. Promocji i Upowszechniania, z lewej), Andżelika Bauer (Pełnomocniczka ds. Kontroli Zarządczej, z prawej). Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Prace artystek i artystów prezentowane na wystawie "Jak działa Muzeum" wraz z materiałami informacyjnymi i archiwalnymi dają wgląd w nieznane wcześniej aspekty działania instytucji, pozwalają dostrzec to, co zwykle pozostaje niewidoczne.
Towarzyszą im dzieła z kolekcji Muzeum – tym razem wybrane jednak nie według klucza kuratorskiej narracji, ale na mocy decyzji pracowniczek i pracowników współtworzących instytucję. Świadczą one zarówno o różnorodności ich gustów, jak i o sposobie, w jaki perspektywa wykonywanej pracy wpływa na postrzeganie przez nich sztuki. Prezentowana wystawa daje publiczności dostęp do wiedzy na temat jego funkcjonowania i specyfiki, honorując jednocześnie codzienną działalność pracowniczek i pracowników kultury.
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Katarzyna Forysiak, Anita Andrzejczak, Alicja Legucka, Elżbieta Cieślak, Tatiana Matwij, Ewelina Pawlak (obecne i byłe pracowniczki Działu Konserwacji) na tle m.in. obrazu Günthera Ueckera (ur. 1930) „Białe pole – Hommage à Strzemiński", płyta paździerzowa, płótno, 1970, Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
„Białe pole" to jeden z pierwszych moich zachwytów doznanych zaraz po rozpoczęciu pracy w Dziale Konserwacji Sztuki w Muzeum. Trójwymiarowość tej pracy, gra światłocieni i iluzja ruchu, jaką udało się artyście wydobyć, sprawiają, że obraz wręcz hipnotyzuje i zatrzymuje na dłużej. Fascynował mnie w sposób, w jaki artysta, za pomocą tak ciężkiej materii, przy użyciu gwoździ i młotka, potrafił wydobyć zadziwiająco lekki i subtelny pejzaż, na którym cierpliwie powbijane gwoździe niczym łany zbóż kołysały się na wietrze.
Być może dostrzegłam wspólny mianownik pomiędzy swoją pracą, a żmudnym i przemyślanym rytmem, z jakim Uecker wytrwale dążył do oddania subiektywnego wrażenia ruchu, równocześnie uzyskując wrażenie pracy niewymagającej wysiłku. Zarówno konserwator, jak i artysta muszą wykazywać się niezwykłą precyzją i cierpliwością. Tworząc swoje dzieła, Uecker skupia się na najmniejszych szczegółach, podobnie jak konserwator, który dąży przy tym do oddania efektu naturalności, tak by widz mógł się cieszyć w pełni odbiorem dzieła. W Muzeum pracuję od 1992 roku.
Anita Andrzejczak, Dział Konserwacji
Zbigniew Rogalski (ur. 1974), „Śmierć partyzanta", olej, płótno, 2005, Muzeum Sztuki, Łódź.
Trudno mi wybrać tylko jedno dzieło, ze względu ważną dla mnie osobiście emocjonalną płaszczyznę odbioru sztuki i jej funkcję społeczną. W pracy Rogalskiego widzę ujęcie statyczne i melancholijne: korony drzew obserwuję z oddolnej perspektywy – jednak w momencie, gdy łączę ten obraz z tytułem, wyzwala się szereg nowych emocji i powidoków. Mogłoby się na tym zakończyć, ale dla mnie to konkretne spojrzenie niesie dodatkowe znaczenia – z podobnej perspektywy w chwilach radości i wypoczynku obserwujemy zielone i szumiące korony drzew. Prostymi środkami zostało zadane pytanie o kwestie egzystencjalne. Cenię tę pracę za operowanie na kilku płaszczyznach: obrazu i jego połączenia z tytułem – jestem na ten aspekt wyczulona ze względu na wieloletnią pracę z tekstem w Dziale Realizacji Wystaw i Wydawnictw.
Na etacie w Muzeum pracuję 22 lata, ale trafiłam tu wcześniej – najpierw na praktyki studenckie, potem pół roku umowy w ramach programu „Pierwsza praca”. Całe moje zawodowe życie związane jest z Muzeum – czasami się zastanawiałam, czy to aby zdrowe, bo taka ścieżka nie pasuje do dzisiejszych standardów zwinnego zbierania doświadczeń między stanowiskami i firmami, jednak to nieprzypadkowy wybór i świadoma decyzja – trzyma mnie tu przede wszystkim świetny Zespół, z którym dzielę zarówno wspaniałe, jak też trudne historie i doświadczenia.
Andżelika Bauer, Pełnomocnik ds. Kontroli Zarządczej
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, prace Józefa Robakowskiego (ur. 1939), „Idę…", wideo, 1973 (z prawej), „Samochody, samochody", wideo, 1985 (z lewej). Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Jeżeli miałabym wskazać znaczące dzieło z kolekcji MS, mój wybór padłby na twórczość Józefa Robakowskiego. Z prac, jakie znajdują się w kolekcji MS, wybrałabym film „Idę…" (1973), czarno-biały, zrealizowany w śnieżnej scenerii, o charakterystycznej dla artysty strukturze filmu jednoujęciowego. Oprócz kwestii artystycznej na wybór tego dzieła wpływ ma na pewno również fakt, że postać prof. Robakowskiego pojawiała się co jakiś czas podczas moich zajęć na studiach (historia sztuki) i w studium plastycznym. Warsztat Formy Filmowej stał się także tematem mojego referatu jako cząstkowo-zaliczeniowego elementu kursu jednego z semestrów. Miałam wówczas okazję zagłębić się w twórczość tej awangardowej (i łódzkiej) grupy.
W pracy w sekretariacie często panuje przysłowiowy huragan, gdzie wiele spraw dzieje się naraz i na już, szczęśliwie zdarzają się również momenty ciszy, spokoju i powolnego tempa. Poza tym dla mnie ta praca oznacza na pewno również bardzo dobrą organizację, pamiętanie o różnych terminach, cierpliwość oraz panowanie nad emocjami. Odbieranie dużej liczby wiadomości mailowych i telefonów z najróżniejszymi sprawami. Z tych ciekawszych chodzi o telefony od osób, które (ze względu na podobieństwo numerów Muzeum i gabinetu stomatologicznego/protetycznego) dzwonią z pytaniem o np. możliwość wyrwania „ósemki” na NFZ albo uparcie chcą umówić się na wizytę, pomimo że w słuchawce słyszą ode mnie: „Sekretariat Muzeum Sztuki w Łodzi". Pracę w MS rozpoczęłam 1 kwietnia – zapamiętałam ze względu na charakterystyczną datę. Ale czas mija tak szybko, że rok musiałam już sprawdzić – 2019. Odpowiedziałam na ogłoszenie Muzeum Sztuki i tak rozpoczęłam pracę jako pracownik obsługi galerii i punktu kasy. Po roku pojawiła się propozycja zmiany i przejścia do sekretariatu.
Joanna Brzeska, Dział Kancelaria-Sekretariat
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Katarzyna Chalaczkiewicz-Moskwa z obrazem Romana Opałki (1931–2011), „OPAŁKA 1965 / 1–∞, detal 1–35327", akryl na płótnie, 1965. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Gdy pracowałam w galerii w ms2, moją uwagę zawsze przyciągał obraz Romana Opałki z serii „Obrazy liczone". Nie można przejść koło niego obojętnie. Jasne cyfry na ciemnym tle zmuszajły do refleksji. Kojarzyły mi się z upływającym czasem, przemijaniem i tym, że nic nie trwa wiecznie. Wybrzmiewający na wystawie głos Romana Opałki czytający zapisane liczby dodawał powagi i patosu.
Swoją przygodę w Muzeum rozpoczęłam dziewięć lat temu. Najpierw pracowałam półtora roku w firmie zewnętrznej. Później Muzeum zatrudniło mnie jako opiekuna ekspozycji, głównie w ms2. Natomiast ostatnie dwa lata spędzam w ms1 jako kasjerka i brygadzistka.
Katarzyna Chalaczkiewicz-Moskwa, opiekunka ekspozycji
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Maciej Cholewiński z obrazem Leona Chwistka (1884–1944), „Pochód", olej, płótno, 1937. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Mój ulubiony obraz z kolekcji ms? Bardzo trudny wybór: Andrzej Wróblewski „Krzesła” (1956) czy Leon Chwistek „Defilada” (1935)? Dlaczego? „Krzesła” to banalny temat, „martwa natura”, nic ciekawego. Wróblewski namalował je wyłącznie kolorami, a malarstwo dla mnie to ciągłe odkrywanie barw, wszystkich tonów, cieni, blasków i „dźwięków”. Malarz uczy jak zobaczyć wszystko, dostrzec każdy szczegół. Z kolei Chwistek jednym obrazem, jedną „Defiladą” opowiedział mi całe uwielbiane przeze mnie międzywojnie, zapach warszawskiej ulicy, kawiarni, sklepów, owocarni. Ten obraz to jak kadr z filmu. Ciągle czekam aż ożyje i ruszy do przodu, wojsko odmaszeruje, a ulica zapełni się tłumem spacerowiczów. Mam teraz wybrać, czy podziwiać mistrzowskie rzemiosło Andrzeja Wróblewskiego, czy Leona Chwistka – „gawędziarza”? Zawsze lubiłem słuchać historii. Czyli - jednak -
„Defilada”.
Maciej Cholewiński, Dział Dokumentacji Naukowej
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Martyna Dec z rzeźbą Aleksandry Ska (ur. 1975), „Ch. W. D. Pracy", gips, żywica, brokat, 2007. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Dzieło Aleksandry Ska to mały turkusowy obiekt obsypany brokatem, a jak wiadomo, brokatu nigdy za wiele. Jest lekki w transporcie i łatwy w montażu. Jest jednocześnie łagodny, cielesny, a w związku z tytułem też wulgarny. Jak twierdzi artystka, jej dzieło jest wyrazem sprzeciwu wobec bezrefleksyjnego wytwarzania i powielania form, które jako producentka wystaw obserwuję zbyt często.
Historia mojego zatrudnienia w Muzeum to pasmo zbiegów okoliczności. Na piątym roku studiów, tuż przed obroną, kolega podsunął mi ogłoszenie z Muzeum. Dział Promocji szukał wolontariuszy, a ja nie miałam odbytych obowiązkowych praktyk. Moim pierwszym zadaniem było rozwieszanie plakatów podczas wiosennej ulewy. Kolejny etap kariery polegał na asystowaniu kuratorce Magdalenie Ziółkowskiej przy projekcje „Tytuł roboczy: archiwum". Godzinami przeszukiwałam muzealne archiwa w poszukiwaniu ciekawostek na temat historii Muzeum. Poznawałam artystów, uczestniczyłam w produkcji nowych dzieł, uczyłam się produkcyjnego fachu. Po kilku miesiącach stanęłam przed wyborem – praca w Dziale Realizacji Wystaw, gdzie akurat zwolnił się etat, lub zostanie asystentką wicedyrektorki Małgorzaty Ludwisiak. Nie wahałam się, podziękowałam Małgorzacie, zajęłam biurko w dziale RW i tak to już trwa od ponad szesnastu lat.
Martyna Dec, producentka wystaw, Dział Realizacji Wystawy i Wydawnictw
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Łukasz Janicki na tle projekcji filmu Wilhelma Sasnala (ur. 1972), „Drugi kościół", film na taśmie 16 mm, zapis cyfrowy, 2008. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Mój wybór to film Wilhelma Sasnala. Prezentowany jest na oryginalnym analogowym nośniku 16 mm oraz w wersji zdigitalizowanej – procesy digitalizacji to ważna część pracy z materiałami audiowizualnymi w muzeum. Moje pierwsze zetknięcie z tą pracą zapoczątkowało zainteresowanie multimediami i tym, jak można je montować w przestrzeni. Z czasem coraz bardziej wciągałem się w temat digitalizacji i możliwości, jakie ona daje – szczególnie to, że można pokazać coś stworzonego na zupełnie innym nośniku w nowej formie, bez utraty treści czy charakteru oryginału. Ucyfrowienie nie jest tylko techniczną zmianą, to też sposób na to, żeby dać nową szansę dziełu – umożliwić jego prezentację i dostępność w obecnych realiach.
W MSL zajmuję się szeroko pojętą informatyką – od helpdesku po zarządzanie siecią i systemami IT. Taki był zresztą główny powód zatrudnienia mnie tutaj. Trafiłem do muzeum zupełnie przez przypadek, nie wiedząc nawet, że taka instytucja istnieje. Krótko po rozpoczęciu pracy zacząłem mieć kontakt z pracami AV znajdującymi się w zbiorach. Z czasem poznałem sporo osób, które zajmują się tym tematem – nie tylko w tej instytucji. Kontakt z artystami pracującymi z obrazem i dźwiękiem oraz fakt, że temat mnie wciągnął, sprawiły, że zacząłem też coraz więcej działać w przestrzeniach galerii. Montowałem projektory, monitory, nagłośnienia – czasem sprzęt, którego wcześniej nawet nie znałem. Z czasem to stało się dodatkową częścią mojej pracy, do której się przywiązałem. To też fajna odskocznia od typowego IT – nie siedzę cały czas w jednym temacie.
Dzięki temu miałem okazję poznać wiele osób, które tworzą. Kontakt z artystami to nie tylko praca, ale też frajda i okazja do spojrzenia na technikę z zupełnie innej strony. Nawet różnice w podejściu, lub ograniczenia sprzętu czy przestrzeni mogą być budujące. Połączenie IT i AV siłą rzeczy prowadziło do projektów związanych z digitalizacją – tworzeniem repozytoriów cyfrowych, które ułatwiają dostęp do materiałów, które dotąd były zamknięte w magazynach i trudno dostępne ze względu na nośnik. Dzięki temu cyfrowe kopie są łatwiej dostępne, a praca z archiwaliami staje się po prostu prostsza.
Łukasz Janicki, Informatyk, Specjalista IT
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Julianna Goździk z rzeźbą Krystiana Jarnuszkiewicza (1930–2016), „Kompozycja trzecia", miedź, 1968. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Obiekt o numerze inwentarzowym „MS/SN/R/64" dostrzegłam w naszym magazynie. Raz przypomina satelitę zaprojektowanego przez poetę, innym razem – wehikuł czasu. Abstrakcja, geometria, przestrzeń, czasoprzestrzeń, organiczność... A teraz wyobraźmy sobie, że musimy stworzyć opis do karty naukowej: „Rzeźba abstrakcyjna z elementami refleksyjnych powierzchni…”, „Dynamiczna
forma przestrzenna przywodząca na myśl…”. „Kompozycja trzecia" to nie tylko rzeźba. To moment, w którym stoisz z metką w ręku, w rękawiczce na dłoni i myślisz: – „Pracuję w muzeum". I to jest najlepszy odcinek mojego życia.
Proces wypożyczania dzieła sztuki z zewnątrz może wyglądać jak magiczne „klik” i dzieło leci do Mediolanu. W rzeczywistości to skomplikowany rytuał pełen procedur i formalności. Dzieło wyjeżdża, machasz mu na pożegnanie, a potem zaczynasz cały proces od nowa. Bo właśnie kolejna instytucja „zakochała się” w naszej Kobro i czytasz pismo z prośbą o kolejne wypożyczenie.
W Muzeum pracuję od 11 lat, a trafiłam tu szczęśliwym przypadkiem. Zaczynałam w dużym Dziale Administracyjno-Gospodarczym, przez pięć lat zdobywając doświadczenie na różnych stanowiskach. Moim kolejnym przystankiem był Dział Zbiorów Sztuki Nowoczesnej – jako asystentka muzealna. Obecnie pełnię tę samą funkcję w Dziale Sztuki Nowoczesnej.
Julianna Goździk, Dział Sztuki Nowoczesnej
Kajetan Sosnowski (1913–1987), „Epitafium spalonym w Oświęcimiu", O II–24/2–19, olej, płótno, 1958. Muzeum Sztuki, Łódź.
Obraz trafił do mnie na konserwację. Cała powierzchnia warstwy malarskiej była pokryta zabrudzeniem, w środku lica obrazu znajdował się duży ubytek warstwy malarskiej, który zmienił wygląd pracy i intencję autora. Próbowałam różnych metod oczyszczenia powierzchni warstwy malarskiej, dzięki czemu obraz został oczyszczony bezpieczniej i skuteczniej oraz odzyskał oryginalną intencję artysty. Przy wystawach jako Dział Konserwacji przygotowujemy, czyli sprawdzamy stan zachowania dzieł i konserwujemy prace, aby przywrócić im estetyczną wartość i zamysł autora. Sprawdzenie stanu zachowania dotyczy wszystkich dzieł, które trafiają do nas na wystawę, zarówno z naszej kolekcji, jak i z innych instytucji. Moja praca to nie tylko restauracja dzieł przy wystawach, to również ich ochrona i konserwacja, aby utrzymać ich stan na podstawie wiedzy, historii sztuki, techniki i technologii, by jak najdłużej zachowały swoją wartość i mogły zostać przekazane przyszłym pokoleniom.
Pracuję w Muzeum sześć lat. Zanim zostałam zatrudniona, odbyłam tu staż. A potem, kiedy pojawiło się ogłoszenie na stanowisko asystenta konserwatorskiego, zgłosiłam się do pracy.
Naoko Kamoji, Dział Konserwacji
Theo van Doesburg (1883–1931), „Kontrkompozycja XV", olej, płótno, 1925, Muzeum Sztuki, Łódź.
Piękne. Według mnie – tak. Wprost genialnie, asymetrycznie zrównoważone. Bezkompromisowe w awangardowej ortodoksji, a jednocześnie subwersywnie ją podważające. Skromne, a zarazem gotowe jako design miejskiego kwartału i wzoru na T-shirt, i znaczka pocztowego, i scenografii opery. Proste w komunikacji, a włączające wiedzę o De Stijl i anegdoty o artystycznych przyjaźniach kosmopolitycznej awangardy.
W Muzeum buduję mosty między instytucją, sztuką i ich publicznościami. Z MS jestem związany od października 2008: dołączyłem do zespołu akurat na czas, by napisać wall texty do pierwszej wystawy Kolekcji Sztuki XX i XXI wieku (wydrukowaliśmy wówczas nawet małe przewodniczki). Dyrektor Jarosław Suchan powierzył mi kierowanie Działem Edukacji i obdarzył dużym kredytem zaufania: jak się okazało, byłem w zespole edukacji osobą najmłodszą, jednym nie-historykiem sztuki, jedynym mężczyzną, jedyną osobą nieheteroseksualną.
Leszek Karczewski, Zastępca Dyrektora ds. Promocji i Upowszechniania
Józef Robakowski (ur. 1939), „Samochody, samochody", wideo, 1985, Muzeum Sztuki, Łodź.
Dzieło, które szczególnie zapadło mi w pamięć. Nagranie ulicy, po której jeżdżą samochody, tramwaje i przemieszczają się ludzie. Autor prowadzi do tego prostą narrację, opisującą, co dzieje się w kadrze: „…Samochody, samochody jadą, jadą samochody, ludzie, ludzie, biegną ludzie, samochody, samochody, ludzie…”. Mimowolnie, po wielu miesiącach słuchania tego nagrania przez kilka godzin dziennie, w mojej głowie niekiedy powstawała narracja prowadzona tym samym, poważnym, lekko dramatycznym głosem: „…zwiedzający, zwiedzający, zwiedzający chodzą, chodzą zwiedzający, opiekunowie obserwują, obserwują opiekunowie, dzieła, dzieła, dzieła wiszą, zwiedzający, zwiedzający, dzieła, dzieła…”. Myślę, że ta narracja doskonale oddawała rytm życia muzeum.
Praca opiekuna ekspozycji kojarzy się najczęściej z pilnowaniem dzieł i udzielaniem informacji. Niemniej jest to tylko część naszych obowiązków. Ten fragment pracy widoczny dla zwiedzających nie zawsze jest taki łatwy, jakby się wydawało. Wymaga wytrzymałości fizycznej, umiejętności spędzenia dłuższego czasu w pewnego rodzaju monotonii, zachowania ciągłej czujności, a niekiedy ogromnej cierpliwości wobec problematycznych gości. Wielką zaletą jest panujący na co dzień w Muzeum spokój i możliwość obcowania ze sztuką.
Klara Kawecka, opiekunka ekspozycji
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Beata Kaźmierczak z rzeźbą Aliny Szapocznikow (1926–1973), „Naga", technika własna, lastrico, 1961. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
„Naga" Aliny Szapocznikow to jedna z prac, które stały się dla mnie ważne i inspirujące podczas sześcioletniej pracy w Muzeum Sztuki. Przypomina kobiecą postać bez głowy ze zniekształconym korpusem. Artystka pokazała w niej abstrakcyjną formę cielesności i przemijania ludzkiego ciała. Zapewne stało się to pod wpływem jej choroby. Alina Szapocznikow chorowała i zmarła na raka piersi. Ta rzeźba stała mi się tak bliska i osobista z dwóch powodów. Po pierwsze, była pierwszym dziełem, które zobaczyłam, gdy przyszłam tutaj do pracy i codziennie na nią patrzyłam. Po drugie, sama jestem Amazonką i z Aliną Szapocznikow łączy mnie podobna historia chorobowa.
Muzeum to wystawy, dzieła, ale największą wartością w pracy są jednak ludzie, którzy ją tworzą i bez nich Muzeum by nie działało. Dlatego bardzo cenię sobie relacje ze swoimi koleżankami i kolegami. Każdy z nich wnosi w nasze życie i pracę coś innego, wartościowego i oryginalnego.
Beata Kaźmierczak, opiekunka ekspozycji
Jerzy Nowosielski (1923–2011), „Próba w cyrku", olej, płótno, 1966, Muzeum Sztuki, Łódź.
komunikacja
«przekazywanie i odbieranie informacji
w bezpośrednim kontakcie z drugą osobą
lub za pośrednictwem urządzeń»
promocja
«działania zmierzające do zwiększenia
popularności jakiegoś produktu lub
przedsięwzięcia; też: każde z tych działań»
Słownik Języka Polskiego PWN
Dział Komunikacji (wybór kolektywny)
Wacław Koniuszko (1854–1900), „Posłaniec krakowski", olej, płótno, 1881, Muzeum Sztuki, Łódź.
Jest wiele dzieł, które lubię, które mi się podobają, o których lubię opowiadać. Pomyślałam jednak o pracy, która nie należy do tych „najładniejszych”, najcenniejszych, ale mówi o tym, że każdy z nas może odczytywać dane dzieło inaczej.
Pracę Wacława Koniuszki zobaczyłam podczas moich pierwszych wizyt w muzealnych magazynach. Tytułowa postać stoi na tle ściany z afiszami. Jeden z nich zaczyna się od słów: „Stój. Dokąd idziesz? Do księgarni Bartoszewicza”. Dla mnie, pracowniczki Muzeum, to czytelna informacja. Wiemy, kim był Kazimierz Bartoszewicz – historykiem, publicystą, satyrykiem i wydawcą, który przekazał rodzinną kolekcję Miastu Łódź. Chociaż część zwiedzających nie poświęci tej informacji na murze większej uwagi, to dla kogoś innego może to być „haczyk” – impuls aby sprawdzać, dowiadywać się, poszerzać własną wiedzę. W Muzeum pracuję od marca 2011 roku.
Katarzyna Kończal, Muzeum Pałac Herbsta
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Marek Kubacki z rzeźbą Tadeusza Kantora (1915–1990), „Ławka z Umarłej klasy", fotomontaż, asamblaż, drewno, plastik, metal, tkanina, 1975. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Tadeusz Kantor to wybitna postać polskiej kultury, fenomen artyzmu i człowiek renesansu. Wybrana przeze mnie praca stanowi przykład jego twórczości teatralnej, scenografii do spektaklu „Umarła klasa". Artysta ten jest dla mnie autorytetem w dziedzinie twórczości i sztuki, który wdarł się do mojego serca. „MY HEART FOR ART".
W Muzeum Sztuki podjąłem pracę w 2002 roku. Zajmuję się kierowaniem pracami nad montażem wystaw. Moją pierwszą wystawą były „22 z przyszłości dla przyszłości Vukovaru" – minęły od niej już 23 lata. Montaż oznacza budowę ścian ekspozycyjnych, malowanie powierzchni, na których będą wieszane obrazy i konstruowanie postumentów, na których staną rzeźby. To także wiele innych zadań, nie tylko w Muzeum Sztuki, ale również w innych muzeach na całym świecie. Na przykład w SESC Consolaçao w São Paulo montowałem wystawę Tadeusza Kantora, którego twórczość od lat mnie ciekawi.
Marek Kubacki, Brygada Techniczna
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Tatiana Matwij z obrazem Jacka Malczewskiego (1854–1929), „Pejzaż z chimerami", olej, płótno, ok. 1904. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
W trakcie sprawdzania w magazynach stanu zachowania obiektów na wypożyczenia obraz ten zwrócił kilka razy moją uwagę swoją świetlistością. Światło słoneczne, gama barwna, powietrze, przestrzeń, prosta kompozycja, właściwość przenoszenia w czasie w odrębną rzeczywistość, oddech od codzienności – to w moim postrzeganiu jego zalety. Czysty relaks. Pejzaż z wyrazistym podziałem na plany. Wzrok przyciągają proste, syntetycznie ujęte zabudowania w oddali, potraktowane niemal abstrakcyjnie. Niebo i chmury namalowane sugestywnie, powietrznie, powściągliwie i trafnie. Pole łapie i odbija lekkie, ciepłe światło oraz rozciąga przestrzeń. Proste podziały nie przebodźcowują umysłu. Panuje tu spokój, znalazłaby się również jakaś historia. Linia horyzontu budzi ciekawość i wciąga. Odnoszę wrażenie, że mogłabym długo patrzeć na ten obraz, nie nudząc się, nie obciążając umysłu, ładować jednocześnie baterie dobrą energią, choćby jego światłem. Spokój podszyty opowieścią, synteza i światło przywodzą na myśl niektóre z obrazów Edwarda Hoppera.
Pracuję w Muzeum od 2008 roku. Wcześniej spełniałam się w zawodzie jako wolny strzelec i pracowałam w terenie – głównie realizując konserwacje obiektów sakralnych. Do Muzeum Sztuki przyciągnęła mnie szeroka rozpiętość i różnorodność kolekcji.
Tatiana Matwij, kierowniczka Działu Konserwacji
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Daniel Muzyczuk z m.in. obrazem Jerzego Janischa (1901–1962), „Kompozycja figuralna", olej, tektura, ok. 1930. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Jedno z najbardziej tajemniczych dzieł, a na odwrociu straszna martwa natura z krokusami – ta podnosząca się figura stała się postacią zmartwychwstałego na wystawie „Obywatele kosmosu. Anton Vidokle z Veroniką Hapchenko, Fedirem Tetianyczem i Kolekcja Międzynarodowego Instytutu Kosmizmu" (2022). Dopiero teraz skojarzyłem, że krokusy to też symbole nowego życia.
Pracuję w Muzeum trzynaście lat. Zostałem zaproszony na rozmowę przez Jarka Lubiaka i Małgosię Ludwisiak, którzy znali moje działania w CSW w Toruniu.
Daniel Muzyczuk, p.o. Dyrektora
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Katarzyna Mróz z obrazem Teresy Tyszkiewicz (1953–2020), „Epingle 1", akryl, metal, płótno, 1982. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Z Teresą Tyszkiewicz miałyśmy się bliżej poznać podczas montażu, nagadać o sztuce i życiu. Nie zdążyłyśmy. Pozostałam z niedosytem i niezaspokojoną ciekawością jej świata. Tego, czego nie zdążyła mi przekazać, szukam w jej pracach. Smakuję je, zachłannie się w nie wgryzam, długo trawię. „Epingle 1" jest dla mnie kwintesencją Teresy, którą poznałam, jej pojęcia kobiecości i zmysłowego podejścia do życia i sztuki, tajemnicą, którą pozostanie i która niezmiennie mnie przyciąga. W Muzeum pracuję od 2017 roku.
Katarzyna Mróz, koordynatorka wystawy „Teresa Tyszkiewicz: Dzień po dniu" (2021), obecnie Główny Inwentaryzator
Jacek Obraniak (ur. 1997), „Pożar", asamblaż, malarstwo, blacha stalowa, włókno szklane, wełna mineralna, 2021. Muzeum Sztuki, Łódź.
Jacek jest moim kolegą ze studiów, dlatego, po pierwsze, poczułem wielką dumę z niego, gdy znalazłem jego pracę w kolekcji. W 2022 roku wiozłem jedną z jego prac z Centrum Kulturalnego RYBA, na które patrzę w tym momencie przez okno w ms2, do Fabryki Sztuki. Organizowałem wtedy w Fabryce pierwszą edycję LAAF – Lodz Abstract Art Festival. Najpierw wybrałem pracę „Wodowanie", ale aby pomieścić inne prace na wystawie, wybór padł na mniejszy „Pożar". Czasami przyczyny praktyczne wpływają na ostateczny wygląd ekspozycji. Tak również działa muzeum.
Pracę w Muzeum polecił mi Mateusz, który robi tutaj czasem działania marketingowe audio-video. Jakoś w sierpniu zgłosiłem się na konkurs na stanowisko edukatora w Dziale Edukacji. Wtedy pracę dostała Agata. W sumie dobrze się złożyło, bo we wrześniu i październiku organizowałem drugą edycję LAAF i nie wiem, jakbym się ze wszystkim wyrobił. Pod koniec października zadzwoniła do mnie Gosia i zaproponowała mi pracę na zastępstwo innej edukatorki.
Adam Olczak-Lipman, Dział Edukacji
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Anna Pacyniak z obrazem Wacława Kondka (1917–1976), „Kompozycja w czerwieni", olej, płótno, 1958. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Pracując jako asystentka w Dziale Zbiorów Sztuki Nowoczesnej oraz badając twórczość Wacława Kondka w swojej pracy magisterskiej, dostrzegam w tej kompozycji ważny przykład jego twórczych poszukiwań.
Dzieło to, nieeksponowane od około 70 lat, ukazuje fascynację artysty kubizmem, który szczegółowo poznał podczas studiów w PWSSP w Łodzi. Uczył się tam pod kierunkiem Władysława Strzemińskiego, który analizował kubizm jako jeden z kluczowych nurtów sztuki nowoczesnej. W „Kompozycji w czerwieni" widoczna jest charakterystyczna dla tego stylu geometryzacja formy – przenikające się, uporządkowane płaszczyzny budują czytelną, syntetyczna strukturę przypominającą kształt ryby. Wybór tej pracy pozwala podkreślić mniej znany aspekt twórczości Kondka i przywrócić pamięć o artyście, który – mimo wszechstronności i pracy z różnymi mediami – w drugiej połowie lat 50. badał zagadnienia kompozycji kubistycznej, a dziś pozostaje postacią zapomnianą. W Muzeum pracuję od 2024 roku.
Anna Pacyniak, Dział Zbiorów Sztuki Nowoczesnej
„Jak działa Muzeum", Muzeum Sztuki w Łodzi, 2025. Wernisaż wystawy, Anna Palusińska z rzeźbą Katarzyny Kobro (1898–1951), „Kompozycja przestrzenna (3)", stal, farba olejna, 1928. Fot. HaWa. Archiwum Muzeum Sztuki, Łódź.
Katarzyna Kobro jest dla mnie jedną z najważniejszych artystek. Jej sztuka stanowiła przełom w rozumieniu rzeźby, a stworzone dzieła tworzą niezwykłą sztukę, złożoną historię i inspirację, której aktualność można odnaleźć także w naszym współczesnym świecie.
Muzeum Sztuki w Łodzi było i jest dla mnie istotnym miejscem kultury i sztuki. Szczególne znaczenie odgrywa w tym idea i historia powstania Muzeum, sposób tworzenia kolekcji oraz sztuka Katarzyny Kobro. Trafiłam tu około półtora roku temu, kiedy poszukiwano osoby do zespołu Realizacji Wystaw i Wydawnictw. Zakończywszy wcześniejszą pracę w galerii sztuki, dołączyłam do Muzeum, stając się częścią jego zespołu.
Anna Palusińska, Dział Realizacji Wystaw i Wydawnictw
Wacław Orłowski (1858–1927), „Głowa Greczynki", olej, płótno, niedatowany, Muzeum Sztuki, Łódź.
Obraz jest dla mnie ważny, bo go konserwowałam. Sama zaprojektowałam i wykonałam mu ramę z wykorzystaniem wcześniejszej, nieoryginalnej, zbitej z prostych listewek. Dzięki pracom konserwatorskim mogłam przyjrzeć się dokładnie technice artysty, który z wiedzą i wyczuciem połączył sposób malowania laserunkowego z impastowym. Dzięki kolorystyce i kompozycji obraz wprowadza oglądającego w tajemniczy świat Orientu, tak jak był on postrzegany w XIX wieku, co urzeka mnie szczególnie. W Muzeum Sztuki pracuję od dziesięciu lat, trafiłam tu, szukając pracy przez Internet.
Ewelina Pawlak, Dział Konserwacji
RED. MARTA SKŁODOWSKA