1 00:00:00.858 --> 00:00:05.742 To, co Państwo widzą za moimi plecami to są "Białe obrazy". 2 00:00:05.998 --> 00:00:08.859 Seria "Białych obrazów" Franciszki Themerson z lat 70-tych. 3 00:00:09.090 --> 00:00:19.158 No jest ich parę, żeby Państwa zabawić no... natomiast będę mówić nie do końca o tym, bo będę mówić o prozie Stefana Themersona. 4 00:00:19.378 --> 00:00:29.506 A postaram się pod koniec to jakoś powiązać i udowodnić, choć to może nieoczywiste, że one są do pewnego stopnia jego ilustracją. 5 00:00:29.738 --> 00:00:32.251 Dlaczego o prozie? 6 00:00:32.568 --> 00:00:36.090 O Themersonie długo było cicho. 7 00:00:36.373 --> 00:00:51.139 Bardzo się w ogóle cieszę, że ten katalog wyszedł, była na niego najwyższa pora dlatego, że to jest taki artysta wciąż jeszcze może niezapoznany, ale mało eksploatowany powiedziałabym. 8 00:00:51.343 --> 00:00:59.577 Jeśli to pokazuje się jego twórczość filmową i te eksperymenty o nich pisał Giżycki, Czartoryska. 9 00:00:59.897 --> 00:01:16.362 W 94-tym, czyli prawie dwadzieścia lat temu wyszedł taki zbiór sesji ''Świat według Themersonów'', to była taka bardzo ciekawa sesja w Gdańsku, potem długo cisza i wreszcie ostatnio dwie książki. 10 00:01:16.583 --> 00:01:27.070 Czyli ''Dobre maniery'' Stefana Themersona i Artura Pruszyńskiego, to był jego taki doktorat o esejach, o eseistyce artysty. 11 00:01:27.385 --> 00:01:34.190 Oraz książka Adriany Prodeus ''Themersonowie biografia'', która z kolei naświetlała ich życie. 12 00:01:34.518 --> 00:01:40.698 Natomiast trochę chyba za mało się go czyta. 13 00:01:41.063 --> 00:01:54.066 I nie wiem czy można o książkach tu w Muzeum, no ale no jednak mam wrażenie, że to cały czas, ta jego strona, ciemna strona pisarza, może pisarza wariata. 14 00:01:54.374 --> 00:02:01.239 W każdym razie pisarza nie dość dobrze przeczytanego, pozostaje jakoś do odkrycia. 15 00:02:01.543 --> 00:02:07.183 I może by tak zacząć oto. 16 00:02:07.502 --> 00:02:14.274 Może by zacząć od takiej wizji, że czarny pudel biegnie plażą i niesie w zębach bombę. 17 00:02:14.587 --> 00:02:21.921 Po lekturze ''Euklides był osłem'', wieloznacznej i wielowątkowej ta właśnie scena mocno zostaje w pamięci. 18 00:02:22.277 --> 00:02:24.700 Bomba wybucha podłożona nie tam, gdzie trzeba. 19 00:02:25.076 --> 00:02:34.484 Wytresowany przez zamachowców pies myli domy, ambasador uchodzi bez szwanku, natomiast pewnemu profesorowi filozofii, którego zdążyliśmy polubić urywa nogi. 20 00:02:34.853 --> 00:02:41.624 Ta nieco mrożkowska, toporowska, irwingowska historyjka nie ma w sobie nic wesołego. 21 00:02:41.985 --> 00:02:44.586 Pudel staje się figurą absurdalności losu. 22 00:02:45.071 --> 00:02:48.006 Symbolizuje ciemną i niezależną od nas stronę życia. 23 00:02:48.464 --> 00:02:56.438 Aż trudno uwierzyć, że ten bądź co bądź makabryczny epizod, wyszedł spod pióra pisarza, który w swoich esejach jawił się jako dobroduszny naprawiacz świata. 24 00:02:56.874 --> 00:03:05.785 Spodziewać by się można, że jego proza nie wykroczy poza ramy oświeceniowej opowiastki, po lekturze takich esejów jak ''Katedra przyzwoitości'', czy ''Faktor T''. 25 00:03:06.240 --> 00:03:11.667 Tymczasem przez większość książek, powieści, Stefana Themersona przebiega metaforyczny czarny pudel. 26 00:03:12.086 --> 00:03:15.594 Próżno szukać w nich ładu i szczęśliwych zakończeń. 27 00:03:15.985 --> 00:03:24.201 Pierwszą powieść napisał jeszcze przed maturą, zaginęła na strychu rodzinnego domu w Płocku, wiadomo tylko, że wzorował ją na Witkacym. 28 00:03:24.597 --> 00:03:34.266 I w latach 30-tych zarabiał jako autor dla dzieci, był też publicystą, poetą, przede wszystkim awangardowym filmowcem, no za dużo tego, by zmieścić w jednym opowiadaniu. 29 00:03:34.575 --> 00:03:42.450 W '37 przeniósł się wraz z żoną ''po naukę i atmosferę'' jak powiedział, do Paryża i miał nosa, bo dzięki temu przeżyli. 30 00:03:42.897 --> 00:03:47.273 Publikował na łamach wiadomości literackich, redagował pisemko dla dzieci. 31 00:03:47.686 --> 00:04:02.630 Do poważnej twórczości, choć na to określenie poważna sam by się nigdy nie zgodził, powrócił dopiero w latach 40-tych, '40, '42, zmęczony przymusową bezczynnością w schronisku dla polskich imigrantów we Voiron, na południu Francji. 32 00:04:03.009 --> 00:04:12.674 Ponieważ punkt, do którego zgłosił się na ochotnika po wybuchu wojny został bardzo szybko rozproszony, początek okupacji niemieckiej we Francji wspominał przede wszystkim jako lata nudy. 33 00:04:13.064 --> 00:04:16.186 Czuł się niewygodnie. Pisał: 34 00:04:16.669 --> 00:04:22.809 ''Wtedy we Voiron świat był skomplikowany ponad wszelką miarę i miałem wyjątkowo wiele uprzedzeń i przyzwyczajeń.'' 35 00:04:23.241 --> 00:04:27.253 ''Jedynym sposobem było oderwać się od dosłowności świata radykalnie.'' 36 00:04:27.733 --> 00:04:36.430 W tych warunkach powstały opowiadania ''Bayamus'' i ''Śledztwo'', dwa tomy wierszy, po polsku i po francusku, oraz ''Wykład profesora Mmaa''. 37 00:04:36.785 --> 00:04:41.534 Przesyłany rozdział po rozdziale w lisach do żony, której udało się przedostać do Londynu. 38 00:04:41.999 --> 00:04:48.109 Franciszka Themerson pracowała tymczasem nad cyklem komentujących wojnę rysunków, zatytułowanym ''Niewysłane listy''. 39 00:04:48.561 --> 00:04:55.413 ''Wykład profesora Mmaa'' to najdłuższa, najszerzej znana i zdaniem wielu najlepsza powieść Themersona. 40 00:04:55.857 --> 00:04:59.281 Zaskakująco trafnie oddaje czasy, w jakich powstawała. 41 00:04:59.738 --> 00:05:06.229 Jest co prawda pewnym oderwaniem się od dosłowności świata, ale wcale nie tak radykalnym jak to stwierdził potem autor. 42 00:05:06.597 --> 00:05:16.293 Rzecz dzieje się w kopcu termitów i nie potrzeba szczególnej przenikliwości, by odczytać ową termitierę, atakowaną z dwóch stron przez czarne i czerwone mrówki, jako metaforę Drugiej Rzeczpospolitej. 43 00:05:16.745 --> 00:05:24.983 Autor wsadza kij w mrowisko, oszukuje cenzurę, pozyskuje zorientowanych czytelników i dzieli recenzentów. 44 00:05:25.512 --> 00:05:35.564 Krytycy, co oczywiste, ponieważ powieść ukazała się dopiero w '58 roku, omijali raczej polityczną wymowę, no zwłaszcza te czerwone mrówki były już niewygodne w '58. 45 00:05:35.885 --> 00:05:40.051 Skupili się natomiast na wątkach fantastycznych i filozoficznych. 46 00:05:40.467 --> 00:05:43.585 Do czego pisarz dostarczył im rzeczywiście mnóstwo materiału. 47 00:05:44.021 --> 00:05:50.213 I ten fantastyczny charakter wykładu bliższy jest Swiftowi', niż powieściom z gatunku fantastyki naukowej. 48 00:05:50.594 --> 00:05:54.373 Mamy do czynienia nie tyle z wizją nieistniejącej cywilizacji, ile z parabolą. 49 00:05:54.830 --> 00:06:00.389 Homo-Guliwer leży w ziemi, człowiek, po prostu człowiek, leży w ziemi z kawałkiem metalu w piersi, zastrzelony żołnierz. 50 00:06:00.790 --> 00:06:10.997 Badany, czyli pożerany po kawałku przez dociekliwych owadzich naukowców, a główny pisarski zabieg polega na przełożeniu transpozycji takiej świata ludzkiego na termicki. 51 00:06:11.453 --> 00:06:24.609 Zabawny pomysł, zresztą zirytował Stanisława Lema, który pisał ''społeczeństwo ludzkie przebrane za termity, dobrze, ale jakaś mechaniczność przedstawiania, odkucnąć zamiast wstać, anteny zamiast ręce, wywąchać, zamiast wypatrzeć. 52 00:06:24.906 --> 00:06:30.141 Do dobre w opowiadaniu, ale chwyt ten z żelaznym rygorem stosowany przez kilkaset stron to piła zrzędliwa.'' 53 00:06:30.569 --> 00:06:35.649 No, sam Lem trochę niczym piła zrzędliwa znęca się nad tym najzupełniej zewnętrznym chwytem. 54 00:06:36.069 --> 00:06:47.717 Który rzeczywiście ma swoje literackie tradycje, by przypomnieć, nie wiem, właśnie Guliwera, ''Utopię'' Morusa, czy nawet ''Folwark Zwierzęcy'' Orwella. 55 00:06:48.129 --> 00:06:53.722 Żeby już nie szukać dalszych analogii z Huxleyem, czy Zamiatinem. 56 00:06:54.179 --> 00:07:03.990 Ale jeśli, jeśli nawet powieść, ja mówi Lem, powtarza w maskaradowym przebraniu stare jak świat oczywistości, to znajduje się w nie najgorszym towarzystwie literackiej klasyki. 57 00:07:04.457 --> 00:07:17.073 Zastanawia raczej fakt, że ani Lem, ani Russel, który był skądinąd powieści życzliwy, nie dostrzegli w tej książce kroku, znowu cytat z Themersona, "Sześciostopej Bogini Historii". 58 00:07:17.545 --> 00:07:25.079 Nie usłyszał go także Andrzej Kijowski, krytykując również filozoficzną warstwę powieści. 59 00:07:25.557 --> 00:07:39.186 Pisał, że właśnie przeniesienie ludzkich stosunków w świat termitów niczemu nie służy i dalej, dalej pisze, że dowcipne przekręcanie nazwisk to za mało. 60 00:07:39.630 --> 00:07:47.054 W termitierze ścierają się postawy, czego nie widzi, czego jednak Kijowski nie widzi, a gra idzie o wyższą stawkę, niż jałowa akademicka satysfakcja. 61 00:07:47.425 --> 00:07:50.097 Nauka w przeciwny sposób splata się z polityką. 62 00:07:50.471 --> 00:08:01.717 Oto okazuje się, że za nieprawomyślność grożą represje, a rzucone przez uczonych w termitierze myśli przerabia się na hasła, które podchwytują zastępy młodzieży termickiej. 63 00:08:02.034 --> 00:08:09.493 Pod powiększającym, ale też zniekształcającym szkłem Themersona widać, jak idea przeradza się w społeczny obłęd. 64 00:08:09.946 --> 00:08:28.566 Ciekawe, że ten sam Kijowski pisał dalej niekonsekwentnie, że takie termity, co to i kochają się, wahają, mają sztukę, szkoły filozoficzne, cóż to za termity, to po prostu ludzie. 65 00:08:28.950 --> 00:08:34.063 Powinno być tylko podobieństwo, dalekie podobieństwo, które by krew mroziło w żyłach. 66 00:08:34.470 --> 00:08:47.419 Otóż powieść rzeczywiście potrafi zmrozić krew w żyłach, chociaż nie przedstawia, jakby chciał Kijowski, społeczeństwa, w którym wszystko jest celowe, w którym nie istnieje konflikt woli i uczucia, instynktu i rozumu. 67 00:08:47.803 --> 00:08:52.232 Themerson nie był drugim Maeterlinckiem, choć go sparodiował, tak, nie opisał życia pszczół. 68 00:08:52.551 --> 00:08:54.534 I w gruncie rzeczy nie pisał o termitach. 69 00:08:54.838 --> 00:08:56.809 Nie miał ambicji odtworzenia owadziej psychologii. 70 00:08:57.204 --> 00:09:03.013 Pisał o sanacji, faszyzmie, komunizmie, o bezradności jednostki wobec społecznych przemian. 71 00:09:03.329 --> 00:09:12.201 W kopcu termitów kłębią się idee, a całość, o czym przypomina akurat przytomnie Jacek Trznadel, to po prostu metafora. 72 00:09:12.574 --> 00:09:19.973 Metafora, w której odrębność światów nie jest dotrzymana do końca, bo to byłoby po prostu nonsensem. 73 00:09:20.393 --> 00:09:26.681 Ta książka syntetyzuje, leży na przecięciu kilku ważnych, XX-wiecznych prądów w prozie i całej literaturze. 74 00:09:27.049 --> 00:09:35.751 Te prądy to zużyty i wyśmiany już tutaj symbolizm, surrealizm, groteska filozoficzna, political-fiction. 75 00:09:36.063 --> 00:09:40.444 Ale także nieoczekiwanie współczesny autorowi realizm amerykański. 76 00:09:40.823 --> 00:09:47.819 Ostatni rozdział rozgrywa się bowiem na powierzchni, wśród ludzi, a konkretniej wśród murzyńskich górników, to jest trochę w ogóle już szalone. 77 00:09:48.195 --> 00:09:52.961 Którzy w prostocie ducha biorą kopiec za kryjówkę innego murzyna i rozsadzają go dynamitem. 78 00:09:53.281 --> 00:09:56.846 Ten fragment pisany jest rzeczywiście zupełnie innym językiem. 79 00:09:57.218 --> 00:10:02.217 Recenzent zobaczył w nim emocjonalność Steinbecka i Coldwella. 80 00:10:02.597 --> 00:10:14.322 I tego rodzaju niespodzianki były zresztą specjalnością Themersona, który zdawał się znajdować przyjemność w przełamywaniu, mieszaniu konwencji, chociaż nikt oczywiście w 50-tych latach nie mógł go nazwać postmodernistą. 81 00:10:14.721 --> 00:10:25.157 Dzisiaj już takie postmodernistyczne odczytania są... jego opowieści pełzającej, czy opowieści takiej właśnie palimpsestu są już uprawnione. 82 00:10:25.701 --> 00:10:31.069 I ostatni rozdział powieści jest istotny z innego powodu niż stylistyczny. 83 00:10:31.370 --> 00:10:34.325 On dopiero mrozi krew w żyłach przez zawrotną zmianę perspektywy. 84 00:10:34.745 --> 00:10:40.369 Wyrafinowana cywilizacja termicka jawi się kilku nierozgarniętym olbrzymom jako rój robactwa. 85 00:10:40.802 --> 00:10:53.045 I wierzchołek kopca, zwany w osiedlu szczytem szczytów zostaje zgarnięty na talerzyk, a następnie zalany spirytusem i przerobiony na nalewkę na reumatyzm. 86 00:10:53.440 --> 00:11:01.925 Nie dowiadujemy się już co czuje na talerzyku profesor Mmaa, któremu kataklizm przerywa w połowie wywodu na temat działania mózgu człowieka. 87 00:11:02.355 --> 00:11:08.018 Themerson nie pozostawia termitom nadziei. Katastrofa jest totalna. 88 00:11:08.418 --> 00:11:13.761 Co więcej, choć przychodzi absurdalnie z powietrza, zostaje w pewnym sensie sprowokowana. 89 00:11:14.229 --> 00:11:23.586 Otóż rządowa ekspedycja termicka znajduje żywego człowieka w pozycji horyzontalnej, jak się okazuje po prostu pijanego, postanawia przeprowadzić na nim eksperyment neurologiczny. 90 00:11:23.950 --> 00:11:38.949 Zmusza go do konwulsyjnego tańca no i profesor Mmaa jest oburzony nieetycznym wykorzystaniem nauki, pełen najgorszych przeczuć próbuje interweniować, zostaje aresztowany i przerobiony na sterowaną od wewnątrz maszynę do zabijania. 91 00:11:39.333 --> 00:11:44.649 Człowiek, rozdeptuje tymczasem złowrogie mrówki no i sprowadza na kopiec nieszczęście. 92 00:11:45.029 --> 00:12:04.935 I wydaje się, że mamy do czynienia z powieścią o końcu świata, dość przepełnioną grozą i patosem, a gdyby ją tak przełożyć z powrotem z termickiego na ludzki i zastanowić się jaką właściwie katastrofę mógł mieć na myśli Themerson. 93 00:12:05.376 --> 00:12:13.519 Najprostsze rozumienie to akurat to, o którym nie mogli napisać wprost recenzenci z powodów cenzuralnych, no chodziło o upadek niepodległej Polski. 94 00:12:13.913 --> 00:12:15.676 O zdradę i klęskę na obu frontach. 95 00:12:16.058 --> 00:12:33.693 Czarne mrówki sprzymierzają się z czerwonymi, w termitierze następuje kryzys polityczny, królowa przestaje znosić jaja, zostaje pożarta przez trzydzieści regentek, władzę faktyczną obejmuje pierwszy minister, który potajemnie zawiera pakt z Fortynbrasem, dowódcą czerwonych mrówek. 96 00:12:34.045 --> 00:12:46.006 I w momencie ataku ogłasza deklarację jedności osiedlowej manifest o przyszłej sprawiedliwości społecznej, akt rozwiązania izby delegatów, no podejrzanie podobne do Manifestu Lipcowego. 97 00:12:46.416 --> 00:12:50.028 A wybuch to już tylko akcent finalny. 98 00:12:50.511 --> 00:12:59.581 I czytany politycznie wykład jest wystarczająco jasną aluzją do wydarzeń najpierw z '39 roku, a potem późniejszych. 99 00:13:00.056 --> 00:13:06.693 Zwłaszcza, że na początku lat 40-tych Themerson miał wszelkie podstawy ku temu, by uważać Polskę za rozsadzoną dynamitem termitierę. 100 00:13:07.140 --> 00:13:14.881 Powieść pisał z dystansu, pamiętał kraj sprzed wojny, skłócony, źle rządzony, rozdarty pomiędzy młodzież na prawicy i na lewicy. 101 00:13:15.250 --> 00:13:25.021 Gdyby nie emigrował, prawdopodobnie podzieliłby los większości "Einfusów i Dreinsteinów", jak pisał żartobliwie, no bo kopiec buzuje antysemityzmem. 102 00:13:25.460 --> 00:13:32.101 Wyemigrował jednak i mógł napisać o apokalipsie która w jego mniemaniu już się dokonała. 103 00:13:32.517 --> 00:13:40.884 Ale oczywiście jest też drugi trop, bo pisarz mógł mieć na myśli katastrofę totalną, atomową. 104 00:13:41.316 --> 00:13:49.764 Potwierdzałyby to eseje, w których można znaleźć sporo obaw przed klęską nuklearną, eseje pisane przez Themersona mniej więcej równolegle. 105 00:13:50.116 --> 00:13:53.330 I wówczas mielibyśmy do czynienia z apokalipsą antycypowaną. 106 00:13:53.716 --> 00:13:59.162 No bo choć eseje zostały napisane już po Hiroszimie, wykład powstał wcześniej, a to ogromna różnica. 107 00:13:59.557 --> 00:14:05.330 No, tak czy owak wizja wybuchu opisana z trzyletnim wyprzedzeniem byłaby rzeczywiście błyskiem profetyzmu. 108 00:14:05.781 --> 00:14:31.778 Tyle, że... jak mówię, zbyt realnie to brzmi, opisy tego jak mrówki szły w górę od strony okupowanych już piwnic [cytat z lektury], pisze Themerson dość złowieszczo. 109 00:14:32.177 --> 00:14:40.603 Zbyt wiele w wykładzie polskich realiów, choć można odczytywać książkę na jakimś abstrakcyjnym planie. 110 00:14:40.994 --> 00:14:47.798 Chociaż, co ciekawe, tak ją odczytali i po swojemu zrozumieli czytelnicy brytyjscy. 111 00:14:48.204 --> 00:15:00.018 Można powiedzieć, że jej katastrofizm dotyczy nie tylko bezpośrednich zagrożeń politycznych, czy militarnych, ale i trudniej uchwytnego kryzysu wartości. 112 00:15:00.433 --> 00:15:11.286 Opisując rojowisko szkół myślenia i pisarz daje temu kryzysowi wyraz i zachowuje się... nie zachowuje się wcale jak pisano, jak oszalały Tatarkiewicz, tak, który miesza rozmaite prądy filozoficzne. 113 00:15:11.602 --> 00:15:16.993 Nieodparty komizm naukowych dysput termitów podszyty jest niepokojem. 114 00:15:17.360 --> 00:15:23.794 Oto rozmaite idee okazują się równoprawne, a widziane z zewnątrz jednakowo absurdalne i bezradne. 115 00:15:24.192 --> 00:15:30.717 Wszystko ginie w biurokracji, w rytmie osiedla, a uczonych kontroluje skorumpowane ministerstwo kultu i kultury. 116 00:15:31.102 --> 00:15:36.206 Także jak się Państwu wydaje że nie mieliśmy naszego Orwella, czy Huxleya, to no... mieliśmy, mieliśmy go. 117 00:15:36.558 --> 00:15:40.741 Bohaterowie deklamują swoje kwestie często nie rozumiejąc się wzajemnie. 118 00:15:41.733 --> 00:15:49.380 Ich ślepota jest tylko ślepotą termitów, ale ma też sens przenośny, jest upośledzeniem komunikacji. 119 00:15:49.736 --> 00:16:02.367 I nie można powiedzieć, że to społeczeństwo jest całkowicie wyzute z ideałów, po prostu ideały nie miewają się tu dobrze, jeśli nie służą za pożywkę demagogom. 120 00:16:02.626 --> 00:16:38.564 I właściwie z żadnym... już zgarnięty na talerzyk profesor Mmaa dostaje pomieszania substancji skojarzeniowej jak pisze Themerson i słyszy proroctwo, że ma się już ku schyłkowi zachodzącego świata i dalej jest coś, co brzmi jak pomieszanie Irydiona z Talmudem, mamy taką katastroficzną frazę na temat tego, że w głębi ziemi zdeptane zostanie osiedle twoje i tak dalej, i tak dalej. 121 00:16:38.972 --> 00:16:56.240 Natomiast to jest oczywiście stylistyczna zabawa, ale widać, że mesjanizm nie uratuje ginącego świata, podobnie jak nie zdoła go uratować żadna z wykrzykiwanych w kopcu doktryn. 122 00:16:56.620 --> 00:17:01.885 I co gorsza nie potrzeba żadnych pirotechnicznych fajerwerków, żebyśmy sobie zdali z tego sprawę. 123 00:17:02.240 --> 00:17:17.052 I w żadnym z późniejszych dzieł Stefana Themersona nie odnajdziemy już równie spektakularnego katastrofizmu, o żadnej już nie będę mówić tak długo, uspokajam, ale wydaje mi się, że warto jednak podążyć tropem czarnego pudla. 124 00:17:17.421 --> 00:17:25.339 Okaże się, że nawet te utwory, w których nic nie wybucha, kończą się niewesoło, albo przynajmniej dają się czytać jako niewesołe diagnozy. 125 00:17:25.711 --> 00:17:37.723 Należy do nich z pewnością napisany już w latach 60-tych po angielsku ''Tom Harris'', pomyślany jako parodia kryminału, a przechodzący po themersonowsku bardzo w powiastkę filozoficzną. 126 00:17:38.121 --> 00:17:55.763 Tam streszczenie byłoby daremnym trudem, powiem tylko bardzo krótko, że dzieje się w Londynie, bohaterem jest ''everyman'', który się jawi... ima się różnych zawodów, zmienia klasy społeczne, zmienia nawet swój status powieściowy, jest raz narratorem, raz jest opisywany z zewnątrz, to znów zupełnie znika. 127 00:17:56.143 --> 00:18:19.370 I oczywiście sporo jest tutaj... jest to niewyczerpana kopalnia zabawy dla interpretatorów, natomiast te zabawy... 128 00:18:19.918 --> 00:18:32.510 Była też porównywana z ''Kosmosem Gombrowicza'', ''Tom Harris'' jako taka właściwie wirówka nonsensu i zabawa z soczewkami, które podstawiamy światu. 129 00:18:32.574 --> 00:18:51.290 Natomiast te wszystkie formalne sprawy i zabawy odciągają uwagę od pesymistycznego sedna i przypuszczalnie najbardziej zbliżył się do niego Zbigniew Bauer, taki krytyk, który zanotował banalną, ale chyba bliską intencjom autora uwagę. 130 00:18:51.442 --> 00:19:07.995 Napisał tak: ostrze ''Toma Harrisa'' ma wyraźnie społeczny charakter, zwrócony jest przeciw pustce i bezsensowności świata, twarzy i luster, tak tu Gombrowicz, samotności człowieka, który nie może się wyzwolić ze swojego outsiderstwa z oślej ławki, na którą został wepchnięty. 131 00:19:08.222 --> 00:19:17.274 Pustka i bezsensowność uprzytomniają opisy miasta, Londyn Harrisa to moloch, Lewiatan, miejsce alienacji. 132 00:19:17.482 --> 00:19:21.282 Kiedy Themerson pokazuje w nim ludzką samotność nie pisze o niej wprost. 133 00:19:21.568 --> 00:19:24.818 Unika takiej egzystencjalistycznej wiwisekcja. 134 00:19:25.118 --> 00:19:38.624 Wybiera raczej ton trzeźwej anegdoty, tak na przykład kreśli portret pani Holzmann, samej w obcym mieście żydowskiej emigrantki, która szykuje się, oczywiście przed lustrem, znowu przed lustrem, na pierwsze od miesięcy spotkanie z kimkolwiek. 135 00:19:38.940 --> 00:19:56.549 Mówi pani Holzmann: ''Tak, kapelusz to bardzo ważna rzecz. Kapelusz może złagodzić siłę uderzenia, kiedy coś ciężkiego spadnie ci na głowę i obronić przed wszami, albo kiedy jakiś aryjczyk zechce cię chwycić za włosy i przyciągnąć do ziemi, ponieważ jakaś racja stanu nakazuje mu skopać cię po nogach. 136 00:19:56.839 --> 00:20:00.172 Kapelusz może opóźnić nieco wykonanie tej czynności.'' 137 00:20:00.446 --> 00:20:06.172 Okazuje się, że pani Holzmann musi sobie poradzić nie tylko ze swym wyobcowaniem, ale i z pamięcią. 138 00:20:06.482 --> 00:20:08.480 Przedmioty zmieniają w jej oczach funkcje. 139 00:20:08.693 --> 00:20:11.692 Szafa jest dobrą szafą, jeśli nie skrzypi i zdoła kogoś pomieścić. 140 00:20:11.941 --> 00:20:14.637 Kolczyki są cenne, jeśli można je wymienić na chleb. 141 00:20:14.944 --> 00:20:24.101 I monolog kobiety uratowanej z zagłady uderza ironicznym opanowaniem, humorem, przez co jej sytuacja się jawi tym bardziej przejmująca. 142 00:20:24.416 --> 00:20:30.997 Już wcześniej, podczas wojny w surrealistycznym opowiadaniu ''Bayamus'' Themerson pisał w podobnym stylu. 143 00:20:31.312 --> 00:20:40.469 Pisał... tak tłumaczył, dlaczego wuj bohatera stracił nogę: ''jeśli noga znajduje się miedzy stalową szyną i stalowym kołem, to zostaje obcięta. 144 00:20:40.743 --> 00:20:44.960 Jeśli ktoś wypada z tramwaju, to jego noga może się znaleźć między szyną a kołem. 145 00:20:45.272 --> 00:20:52.864 Jeśli zaś ktoś, kto jest żydem sprzeciwi się osobie chrzczonej i trudniącej się nabywaniem wiedzy na Politechnice Warszawskiej, to wypada z tramwaju''. 146 00:20:53.212 --> 00:21:04.824 Zdrowy rozsądek w konfrontacji z absurdem i okrucieństwem wypada jakoś tam zabawnie, ale pisarz nie miał przeciwko okrucieństwu innej broni. 147 00:21:05.184 --> 00:21:19.581 Ewa Kraskowska zauważyła, która napisała książkę o jego wielojęzyczności, zauważyła, że Themerson zawsze stara się mówić chłodno i rzeczowo, nienaturalnie rzeczowo o sprawach najgłębiej go poruszających. 148 00:21:19.909 --> 00:21:26.075 I po tej szczególnej dykcji poznać można jego własny głos w chórze głosów, jakich udzielił swoim literackim postaciom. 149 00:21:26.375 --> 00:21:42.281 No, jeśli teraz zadamy pytanie o katastrofizm tej powieści, to przyjdzie udzielić przybliżonej odpowiedzi, pisarz głosi kres, lub przynajmniej kryzys tak staroświeckich wartości jak sprawiedliwość, poczucie więzy międzyludzkich i nadrzędnego sensu, czy wiara w możliwości poznania. 150 00:21:42.638 --> 00:21:52.397 Sam nie nazwał tych wartości po imieniu, zapytany to wymieniłby zapewne przyzwoitość, jego ulubioną cnotę, ale zaznaczył jedynie brak tego, co ważne. 151 00:21:52.797 --> 00:21:59.430 I nieprzypadkowo to zawarł w karkołomnej stylistycznie puencie, ostatnim akapicie powieści. Posłuchajmy. 152 00:21:59.739 --> 00:22:11.020 ''Ponieważ w tym czasie nic zupełnie nie było ważne, a nic zupełnie nie było ważne nie dlatego, że wszystko było nieważne, ale dlatego, że gdzieś musiało być coś tak ważnego, że nic innego ważne być nie mogło. 153 00:22:11.341 --> 00:22:21.933 Kiedy umierasz z głodu, umierasz, ponieważ nie miałeś dość tego co niezbędne, a nie tego co ważne. Ale od czego umierasz, powiedz mi proszę? Kiedy umierasz, ponieważ nie miałeś dość tego, co ważne.'' 154 00:22:22.246 --> 00:22:32.523 I w późniejszych powieściach okaże się, że z braku tego, co ważne, czymkolwiek to jest, bohaterowie rzeczywiście zaczną umierać. 155 00:22:32.841 --> 00:22:49.049 Kwestia pamięci poruszona w epizodzie pani Holzmann, pojawia się po dziesięciu latach w opowiadaniu ''Generał Piesc'', czyli rzecz o zapomnianej misji, nie jestem pewna jak to wymawiać, to jest jak pięść bez ogonków. 156 00:22:49.373 --> 00:22:57.190 Bohater opowiadania, generał Jan Pieściewicki, no oczywiście skrócone nazwisko nieprzypadkowo, bo nawiązuje do ''Fausta''. 157 00:22:57.466 --> 00:23:04.002 Jest zamieszkałym w Anglii emigrantem z czasów wojny, który, pisze autor, stoczył tyle bitew, ile ich przegrał. 158 00:23:04.360 --> 00:23:13.164 I dopiero na emeryturze przytrafiają mu się dwa pomyślne zdarzenia. Wygrywa na loterii - co daje mu swobodę finansową, oraz opuszcza go żona, co daje mu po prostu swobodę. 159 00:23:13.579 --> 00:23:27.557 I przychodzi czas, by zrealizować wielką życiową misję - generał kupuje biały płaszcz, do kieszeni wsadza rewolwer, obrazek Matki Boskiej Wileńskiej i zamierza już wyruszyć w tajemniczą podróż, gdy przez hotelowe okno dostrzega mewę upuszczającą rybę w locie. 160 00:23:27.921 --> 00:23:36.167 I w tym momencie zapomina z jaką to misją, opracowaną w najdrobniejszych szczegółach, nosił się przez ostatnich dwadzieścia-pięć lat. 161 00:23:36.612 --> 00:24:01.472 No, zagubiony udaje się do młodej chiromantki, która w prawdzie nie przywraca mu pamięci, ale staje się jego ostatnią miłością, odzyskuje przy niej spokój ducha i wreszcie siada na ławce obok ukochanej gdzieś w parku, w tym momencie ktoś próbuje wyrwać jej torebkę, Piesc strzela w powietrze, uśmiecha się, po czym szczęśliwy umiera na serce. 162 00:24:01.856 --> 00:24:06.343 I przy jego zwłokach wyrasta jak spod ziemi mefistofeliczny, czarny pudel. 163 00:24:06.723 --> 00:24:14.243 No to opowiadanie chyba najbardziej sentymentalne w dorobku Themersona trudno właściwie nazywać apokaliptycznym. 164 00:24:14.699 --> 00:24:19.132 Jest opowiadaniem o miłości, oraz o kameralnych takich małych nieszczęściach. 165 00:24:19.516 --> 00:24:36.947 Jeśli jednak przyjmiemy, że katastrofizm to pogląd głoszący aktualną, lub rychłą zagładę wartości uważanych za szczególnie cenne, tak pisała Małgorzata Szpakowska w swojej książce o katastrofizmie Witkacego, no przy czym mają to być wartości konstytutywne dla kultury. Elitarne. 166 00:24:37.335 --> 00:24:41.624 Ta opowieść o zapomnianej misji nabierze łagodnie katastroficznego charakteru. 167 00:24:42.020 --> 00:24:49.425 Themerson bowiem rozlicza się z polskim mitem narodowym, którego jakby powiedziała Maria Janion - romantyczny paradygmat dobiega kresu. 168 00:24:49.808 --> 00:24:53.351 Nie przegrywa z żadnym konkurencyjnym mitem. 169 00:24:53.677 --> 00:25:07.840 Nie kompromituje się gwałtownie, po prostu rozpływa się w amnezji i mówi jeden z bohaterów: ''I teraz droga Principesso nigdy się już nie dowiemy o jaką misję mu chodziło, o to żeby na białym koniu, czy o to, żeby dwa kłosy, czy o co''. 170 00:25:08.195 --> 00:25:14.002 Jaka to może być misja, dla wykonania której człowiek uzbraja się w rewolwer, naładowany jednym, pojedynczym nabojem. 171 00:25:14.404 --> 00:25:37.536 Piesc okazuje się w pewnym sensie niedobitkiem z ''Wesela'' i gubi złoty róg, lecz zaniechanie posłannictwa jest dla niego zarazem błogosławieństwem, ratuje przez śmiesznością, świat bowiem zapomniał na wiele lat przed generałem o jego imponderabiliach, tak, i wcale nie zamierza stawać z nim w szranki. 172 00:25:37.902 --> 00:25:43.345 Także w tej ogołoconej z mitu rzeczywistości polski ''Faust'' staje się karykaturą. 173 00:25:43.825 --> 00:25:55.273 Opuszczając mieszkanie patetycznie żegna się z własną biblioteką, mówi: ''szpetne piekło nie wyzieraj, nie zbliżaj się Lucyferze, spalę me książki'', tutaj gra z Goethem Themerson. 174 00:25:55.657 --> 00:25:59.793 Tymczasem pada ofiarą starczego roztargnienia, w mirażach jego umysłu nie ma nic demonicznego. 175 00:26:00.113 --> 00:26:09.949 Istotnie umiera w chwili, którą chciałby zatrzymać, tak, trwaj i jesteś tak piękna, ale też owa odnaleziona harmonia jest sygnałem, że nie ma już dokąd zmierzać. 176 00:26:10.376 --> 00:26:35.573 I właściwie Themersonowi udało się zachować równowagę między sympatią a ironią, nie jest dla swojego bohatera jakoś specjalnie okrutny, raczej stosuje wobec niego eutanazję i z większym niż Gombrowicz w ''Transatlantyku'' współczuciem może podpisuje akt zgonu formacji romantycznej, przynajmniej tak się wtedy wydaje. 177 00:26:36.027 --> 00:26:40.238 Pisze o własnym, imigracyjnym pokoleniu, przypomnijmy to było pokolenie 1910. 178 00:26:40.785 --> 00:26:51.837 I tym dotkliwsza jest śmieszność medalików, krzyży i wstążeczek, oraz ostróg, których generał nigdy nie zakładał: ''nie w tym kraju, nie na półbuciki'', mowa oczywiście o Anglii. 179 00:26:52.285 --> 00:27:03.230 I w pewnej mierze pisze też o sobie, bo choć sam nie zdradzał skłonności do kawaleryjskiej fantazji, to nigdy, miał w swoim życiu podobnie jak Pięściewicki kilka bolesnych spraw do zapomnienia. 180 00:27:03.681 --> 00:27:13.685 I ta opowieść o błogości za cenę rezygnacji może być czytana jako próba pogodzenia się ze światem, tym bardziej, że sam świat nie stawia już oporu. 181 00:27:14.153 --> 00:27:25.329 Zachowało się jednak opowiadanie znacznie wcześniejsze z końca '39 roku, w którym katastroficznego spojrzenia autora na kwestię narodową nie łagodzi jeszcze dystans lat. 182 00:27:25.801 --> 00:27:45.593 Chodzi o taki niepublikowany w żadnym zbiorze tekst ''Most Świętego Ludwika'', pisany poetyckim, pełnym mrocznych symboli językiem, najwyraźniej pod wpływem epoki, tak, bo było dwóch Themersonów, jeden pisał tak trzeźwo, pod wpływem Koła Wiedeńskiego, a drugi był liryczny. 183 00:27:45.988 --> 00:28:01.369 No i w moście znajdziemy obrazy i motywy, które równie dobrze mogłyby wyjść spod pióra Miłosza, Wata, czy Czechowicza: ''miasto zgniecione jak muszla ślimaka'', albo ''sen, że się śpi i nie można się obudzić'', psa na szubienicy, opisy niepokojąco bujnej przyrody. 184 00:28:01.810 --> 00:28:11.474 I stylistycznie opowiadanie jest katastroficzne, chociaż no o tyle to nie ma sensu, że opowiada o apokalipsie wypełnionej. 185 00:28:11.983 --> 00:28:35.910 I rzecz dzieje się we Francji w czasie wojny, w wiejskim pensjonacie dla polskich emigrantów, który służy za azyl zbieraninie karykaturalnych typów, ich rytuałów strzeże powiewający przed gankiem sztandar i dopiero po chwili czytelnik się orientuje, że owo sielskie miejsce jest po prostu rajem, tak, wszyscy bohaterowie nie żyją. 186 00:28:36.482 --> 00:28:44.257 To jest taka przewrotka dziwna i tym dziwniejsza wydaje się decyzja bohatera, Filipa [niezrozumiałe nazwisko], by wrócić do miasta, czyli zstąpić do piekieł. 187 00:28:44.723 --> 00:29:07.406 Tu cytat: ''Ląd zadrżał, chuchnął w dłonie, rozcierał je przez chwilę, roztarta skóra miała zapach trupi. Zdumiewasz mnie Filipie, przecież miasta nie ma. Czym będziesz słuchał, by usłyszeć? Czym będziesz dotykał, by poczuć? O Boże, czyż nigdy nie będzie nam dane zapomnieć bezpowrotnie? Zastaniesz Arystotelesa, to był pies, wiszącego na szubienicy. 188 00:29:07.916 --> 00:29:15.569 Przyjdziesz zmordowany trudną i uciążliwą drogą i padniesz z wycieńczenia na martwe kamienie, aby się już nie podnieść.'' 189 00:29:16.014 --> 00:29:17.769 No, to nie brzmi jak Themerson, którego znamy. 190 00:29:18.160 --> 00:29:27.653 Rzeczywiście Filip zastaje zgliszcza, wędruje przez upiorny krajobraz znieruchomiałym powietrzem jak ścianą trumny odcięty od wszystkiego, co żyje. 191 00:29:28.157 --> 00:29:37.645 I sytuacja zostaje odwrócona. To nie on jest martwy, chociaż do pensjonatu trafia po śmierci, przez tytułowy most Świętego Ludwika, martwe jest to, co go otacza. 192 00:29:38.120 --> 00:29:43.712 I jedynie w arkadyjskim, polskim dworku, tym raju, panuje wieczne lato. 193 00:29:44.248 --> 00:29:52.321 Właściwie opowiadanie powstało w pierwszych miesiącach wojny i można je zatem uznać ze przygnębiająco trafne proroctwo, jeśli za Paryż podstawimy Warszawę. 194 00:29:52.880 --> 00:30:06.844 W rozterce Filipa zaś łatwo rozpoznać sytuację samego autora, który istotnie uważał środowisko emigracyjne za sztuczny raj, ludzi martwych w pewnym sensie, enklawy oderwanych od rzeczywistości dziwaków, pielęgnujących puste symbole. 195 00:30:07.308 --> 00:30:16.028 Natomiast swoją stolicę zabudowaną architekturą przeżyć, jak pisał, za bezpowrotnie utraconą. 196 00:30:16.608 --> 00:30:22.968 I to trochę tłumaczy jakoś jego późniejszy wybór życiowy, żeby się od emigracji odciąć, ale do kraju nie powrócić. 197 00:30:23.528 --> 00:30:32.228 Metaforyczny most, który pisarz przekroczył w '37 roku, gdy wyjechał do Paryża, zawalił się za nim razem z dawnym światem. 198 00:30:32.800 --> 00:30:59.997 No, w tym miejscu wiele wyjaśni przypis biograficzny, otóż matka Stefana Themersona i jego siostra Irena zginęły w obozie koncentracyjnym, ten sam los spotkał najbliższą rodzinę jego żony Franciszki, straciła rodziców, jedyną siostrę i szwagra i z getta warszawskiego uratowano tylko właśnie panią Jasię Reinhardt, którą odnaleźli Themersonowie przez Czerwony Krzyż, adoptowali, która teraz prowadzi ich archiwum. 199 00:31:00.544 --> 00:31:17.552 Tak więc wizja cieni krążących po tym mieście widmie z mostu Świętego Ludwika, stała się dla obojga zapowiedzią osobistej tragedii, a z przedwojenną Polską zmuszeni byli się pożegnać, nie tylko w politycznym, ale no takim ludzkim zwyczajnym sensie. 200 00:31:18.092 --> 00:31:22.488 I znamienne, że to pożegnanie się odbyło właściwie przez przemilczenie. 201 00:31:22.956 --> 00:31:30.799 W prawdzie pisarzowi zdarzało się poruszać po wojnie wątki narodowe, ale jeśli to robił, to w dosyć zdawkowy, żartobliwy sposób. 202 00:31:31.356 --> 00:31:45.343 Jego dwie ostatnie książki, już teraz naprawdę będzie o dwóch ostatnich powieściach, ''Euklidesa'' i ''Wyspę Hobsona'' zaludnia wielonarodowe towarzystwo, złożone częściowo z rozsianych po całym świecie nieślubnych dzieci generała Pięściwickiego. 203 00:31:45.821 --> 00:31:55.879 Ponadto akcja ''Euklidesa'' dzieje się przelotnie w Warszawie, przedstawionej nieco egzotycznie, to może trochę przypomina ''Małą Apokalipsę'' Konwickiego, w każdym razie jest mocno absurdalna ta Warszawa. 204 00:31:56.301 --> 00:32:12.635 W ''Kardynale Pölätüo'', nie wiem czy dobrze wymawiam, są same umlauty, pojawia się postać polskiej hrabiny Kostrowickiej, kochanki Apollinaire’a, polskiego pochodzenia jest doktor Goldfinger, taki bohater który się przewija przez powieści, ale kwestia została zamknięta. 205 00:32:13.016 --> 00:32:23.495 W późniejszych niż pisanych we Voiron utworach autor stara się w sprawie kraju nie zabierać w ogóle głosu, a pośrednio daje do zrozumienia niewiele ponad to, że dziwne dzieci ci Polacy. 206 00:32:24.023 --> 00:32:34.863 Wyjątek może zrobił dla generała Piesc, gdzie otwarcie kompromituje patriotyczne relikty i tłumaczy się ze świadomie wybranego kosmopolityzmu. 207 00:32:35.323 --> 00:32:55.995 I o ile wielu pisarzy z pokolenia 1910 przypomnijmy, rówieśnikiem Themersona był Miłosz, mniej więcej się gdzieś tu mieści Gombrowicz, Choromański, Parnicki, wybrały emigracje, lub wróciło do kraju po odwilży, o tyle Themerson można powiedzieć wyemigrował bardziej. 208 00:32:56.464 --> 00:33:09.018 Bo także językowo dość szybko zaczął w Londynie pisać po angielsku, jeśli nawet mielibyśmy to uznać za rodzaj eskapizmu, warto się zastanowić, czy taka decyzja nie wyniknęła z rozczarowana i z głębokiego poczucia straty. 209 00:33:09.489 --> 00:33:24.390 Pisanie o katastrofizmie, czy w ogóle mówienie o katastrofizmie jego późniejszych powieści nie jest proste, bo one mają specyficzny styl, trudno to trochę rozróżnić, kiedy autor żartuje, a kiedy tylko udaje, że żartuje. 210 00:33:24.798 --> 00:33:35.585 A przecież ich niespójna konstrukcja, już sama ta konstrukcja daje obficie themersonowskiej wizji świata, mniej klarownej niż w esejach i zdecydowanie mniej budującej, mianowicie wizji rozpadu. 211 00:33:36.038 --> 00:33:48.516 Taką powieścią jest z pewnością ''Euklides był osłem'', dzieło przedostatnie, w którym autor już po siedemdziesiątce, no moim zdaniem osiągnął artystyczną dojrzałość, kto wie, czy to nie jest jego najlepsza książka. 212 00:33:49.045 --> 00:34:04.445 Themersonowi udało się tym razem uniknąć efektu takiej... ubocznego, czyli pewnej monotonii, znaczy zarzucano, że w Harrisie nudził, w kardynale podobnie, że to są raczej krypto-traktaty filozoficzne niż powieści. 213 00:34:04.813 --> 00:34:17.346 Wychodził z założenia, że fabuła powinna stanowić pretekst dla deklamowanych przez bohaterów tez, czy to trochę... to dawało taki efekt może oryginalny, ale chaotyczny i niełatwy w lekturze niestety. 214 00:34:17.853 --> 00:34:20.882 Zresztą to samo zarzucano Witkacemu przecież i jego sztukom. 215 00:34:21.346 --> 00:34:37.790 Tymczasem "Euklides" zaskakuje zwięzłością, chociaż pisany jest techniką kolażu, ale też rzeczywiście posuwa tam akcję autor do przodu, a... przy zachowaniu całej atmosfery absurdu. 216 00:34:38.323 --> 00:34:43.082 To nie znaczy, że powieść jest konwencjonalna, bo takiej Themerson nigdy by nie napisał. 217 00:34:43.554 --> 00:34:52.506 Sensacja, polityka, sprawy rodzinne splatają się w niej niepokojąco, brakuje głównego bohatera, uwaga się przesuwa z postaci na postać. 218 00:34:52.994 --> 00:34:59.418 I o całości napisano, że śmierć i filozofia rzadko kiedy bywają tak zabawne. 219 00:34:59.958 --> 00:35:10.590 Tytuł ''Euklides był osłem'' pochodzi od tytułu matematycznej rozprawy napisanej na wakacjach przez trzynastoletniego Jana, pogrobowca generała Pięści. 220 00:35:11.106 --> 00:35:24.538 Mały geniusz obala w swoim dziele geometrię Euklidesową, ale teorii nie rozwija, bo się topi zaraz potem w ciepłym morzu, umiera nieślubna córka generała, no przepraszam, ten fragment będzie nieco chaotyczny... 221 00:35:24.994 --> 00:35:38.426 No, wściekłość nieuzasadniona zresztą, zabija pewnego cenionego pisarza, który po prostu oddaje ducha w pewnym, rozluźnia ducha i oddaje krawat w pewnym momencie powieści. 222 00:35:38.927 --> 00:35:58.662 Wdowa po nim wiąże się z jego sekretarką, przenosi na Majorkę, gdzie nieszczęsny czarny pudel wypuszczony przez ich córkę terrorystkę przynosi bombę pod drzwi pewnego filozofa, profesor traci nogi, przy okazji ginie jego przypadkowy gość i tak dalej, i tak dalej. 223 00:35:59.139 --> 00:36:15.778 Matka chłopca znana już czytelnikom chiromantka wyrusza z pechowej Majorki do Polski, by rozsypać prochy małego Jana na polskiej ziemi, ale urnę konfiskują celnicy, tymczasem do mieszkania po Lady Cooper wprowadza się jej cyniczny syn, 224 00:36:16.150 --> 00:36:36.931 a na drugim planie się w ogóle cały czas przejawia szaleniec poszukujący fabryki sardynek i dlatego angielski tytuł brzmi ''Tajemnica sardynki'', który w epilogu, ten szaleniec, okazuje się wysłannikiem z kosmosu, a ściślej z prawdziwej ziemi, gdyż ta, na której żyją bohaterowie, jest tylko jej zniekształconą repliką. 225 00:36:37.410 --> 00:36:43.722 No, nieudolne próby streszczenia nie są w stanie oddać logiki tej powieści, ale przybliżają jej szaleństwo. 226 00:36:44.170 --> 00:36:47.111 Poszczególne sceny poruszają następne jak kostki domina. 227 00:36:47.542 --> 00:36:53.511 Wątki splatają się misternie, ale nieprzewidywalnie, właściwie tutaj nic nie zależy od motywacji bohaterów. 228 00:36:53.938 --> 00:36:55.990 Nie wyjaśnia się do końca żadna z zagadek. 229 00:36:56.386 --> 00:37:21.578 Jak napisał Tomasz Kubikowski: ''Świat przedstawiony w książce rozpada się nieuchronnie, stoimy cały czas wobec jakiejś afery, w pogoni za nią, jednakże ta afera jest pozorna, nieuchwytna, odmawia sensownych powiązań, a jej bohaterowie są śmiertelni, właśnie umierają, nawet fabułą rządzi tu przypadek i kryzys, rozpraszające się odbicia. Forma stanęła przed śmiercią, wobec niej zyskała ostateczną dojrzałość''. 230 00:37:22.034 --> 00:37:28.486 No i rzeczywiście pozbawiona sensownych powiązań fabuła łatwo może być odczytywana jako całkiem pozbawiona sensu. 231 00:37:28.954 --> 00:37:48.513 Z tym zarzutem spotykali się przecież także surrealiści, czy artyści [niezrozumiałe nazwisko] Francuscy eksperymentatorzy, z którymi zresztą jak [niezrozumiałe nazwiska] z którymi Themerson był związany. 232 00:37:48.972 --> 00:37:57.341 I ma trochę racji Marek Pieczara, nazywając Themersona pisarzem zbiegów okoliczności ani węzłów psychologicznych. Psychologii to tam nie ma. 233 00:37:57.776 --> 00:38:09.795 Natomiast chyba nie jest tak, że bohaterowie, poszczególni bohaterowie w ogóle nie są ze sobą związani, bo są i pokrewieństwem i uczuciowo. 234 00:38:10.263 --> 00:38:21.263 I podejmują wysiłek, by na przekór żałobie, entropii, strasznym wypadkom, zadzierzgiwać nowe więzi, wprowadzać ład w chaos, tym smutniej więc obserwować jak z tym chaosem przegrywają. 235 00:38:21.690 --> 00:38:36.482 Jan kocha... wdowa po pisarzu kocha jego sekretarkę, chiromantka oczarowuje ministra, choć istotnie afekty te spadają na nich jak grom z jasnego nieba, niczym nieumotywowane, taka jest, daje do zrozumienia Themerson, natura afektów. 236 00:38:36.913 --> 00:38:51.110 Inna sprawa, że bohaterowie równie mocno i bezinteresownie nienawidzą. [niezrozumiałe słowa] młoda terrorystka nienawidzi polityków, a pisarz nienawidzi całego świata. 237 00:38:51.518 --> 00:38:59.243 I im bliżej końca tym silniejsza mam wrażenie, że nagromadzona frustracja zalewa żółcią cały świat powieści. 238 00:39:00.277 --> 00:39:08.917 Sama narracja chociaż pozostaje właśnie nienaturalnie rzeczowa, przybiera ton sarkastyczny, kiedy do głosu dochodzą emocje bohaterów. 239 00:39:09.345 --> 00:39:15.254 Jakieś niedobre i irracjonalne napięcie rozsadza ich relację, a nawet nabiera mocy uśmiercającej. 240 00:39:15.751 --> 00:39:25.669 Świat ginie od nienawiści, a Themerson ilustruje ową banalną tezę, z niepokojącą dosłownością, po prostu uśmiercając bohatera za bohaterem. 241 00:39:26.140 --> 00:39:33.302 I właściwie dodatkową klęską w tej rozpadającej się rzeczywistości jest kapitulacja rozumu. 242 00:39:33.733 --> 00:39:40.196 Bezradność logicznych formuł, które Themerson całe życie tak kochał w obliczu nonsensownego okrucieństwa. 243 00:39:40.636 --> 00:39:48.522 Profesor, neopozytywista zresztą i zarazem ofiara tego okrucieństwa rozmyśla na swoim wózku inwalidzkim, już bez nóg. 244 00:39:48.974 --> 00:39:57.248 Cytuję: ''Naszą prawdą o faktach tego świata nie można przywrócić absolutnej konieczności, ponieważ Bóg mógł stworzyć całkiem inny świat. 245 00:39:57.696 --> 00:40:03.638 Lecz nawet Bóg nie może sprawić, by prawda przeczyła samej sobie, a więc prawdy rozumu są całkiem pewne i konieczne. 246 00:40:04.088 --> 00:40:14.228 Co za brednia. Skąd wiedzą, że on mógł stworzyć całkiem inny świat. To [niezrozumiałe słowa], prawda błękitnych fal i czarnych pudli i oderwanych nóg jest niezaprzeczalna. 247 00:40:14.622 --> 00:40:21.125 Podczas, gdy [niezrozumiałe słowa] składa się z deontologii paradoksów i nie można sprostać, nie może sprostać temu najlepszemu ze światów. 248 00:40:21.565 --> 00:40:41.044 Themerson przez większość życia zmagał się, tak, z myślą szkoły wiedeńskiej i u logików spod znaku [niezrozumiałe nazwisko], czy Wittgensteina pociągał go trzeźwy dystans wobec różnych ideologii, ale z drugiej strony raziło go oderwanie od rzeczywistości, zamknięcie właśnie w pułapce tautologii i paradoksów. 249 00:40:41.444 --> 00:40:57.356 Ta nawet wymyślona przez pisarza groteskowa poezja semantyczna, o której już nie mówię, bo już nie zdążyłabym, sprowadzająca słowa do podstawowych znaczeń była w gruncie rzeczy kpiną z metod analitycznych. 250 00:40:57.796 --> 00:40:59.024 Kpił z tych metod i w prozie. 251 00:40:59.345 --> 00:41:16.956 I w ten sposób może neopozytywiści mogli natchnąć themersonowską czarną powieść, złożoną z takich obrazów, faktów, oderwanych, tyle że oczywiście natchnąć polemicznie. 252 00:41:17.397 --> 00:41:25.392 I w pewnym sensie wszystkie, chociaż szczególnie dwie jego ostatnie książki traktują o potrzebie zdrowego rozsądku. 253 00:41:25.830 --> 00:41:32.392 W Euklidesie rzeczy kuriozalne dzieją się zwłaszcza na styku brytyjskiej i polskiej rzeczywistości. 254 00:41:32.784 --> 00:41:43.000 Pisarz patrzy oczami przerażonego racjonalisty na zamęt polityki, tam jest taki fajny moment. kiedy gazety bełkoczą, Thatcher, Reagan, Papież, Breżniew. Thatcher, Reagan, Papież, Breżniew, mamy lata 80-te. 255 00:41:43.383 --> 00:41:55.608 Pokój hotelowy doktora Goldfingera jest na podsłuchu, warszawski taksówkarz wybucha taką paranoiczną tyradą przeciwko wszystkim rządom świata i drżenie żelaznej kurtyny znajduje w powieści swój rezonans. 256 00:41:56.062 --> 00:42:06.700 Znowu Tomasz Kubikowski, chyba najlepszy... znaczy jeden z lepszych krytyków pisarza zwraca uwagę, jak celnie tu została uchwycona atmosfera epoki. 257 00:42:07.172 --> 00:42:16.817 Był to czas, kiedy świat stężały przez 40 lat w nienaturalnym napięciu, jak themersonowska forma, naprężył się jeszcze raz do ostateczności i zagroził kosmiczną katastrofą. 258 00:42:17.242 --> 00:42:22.005 W tym czasie na Sachalinie spadł zastrzelony przez Rosjan pasażerski odrzutowiec. 259 00:42:22.425 --> 00:42:33.065 W filmie Tarkowskiego złe anioły przelatywały trącając ludzi skrzydłami, a w książce Themersona biegł plażą kolejny czarny pudel poddany prawom terroryzmu i kombinatoryki. 260 00:42:33.462 --> 00:42:46.436 I no wprawdzie no pisarz wykazał miejscami pewną polityczną naiwność, ale doskonale oddał ówczesny melanż strachu i absurdu połączony z przeczuciem czegoś nieuchronnego. 261 00:42:46.866 --> 00:42:50.525 No ostatecznie żelazna kurtyna drżała, drżała i po prostu runęła. 262 00:42:50.988 --> 00:43:00.333 No jakoś tam dowiódł, dowiódł swojego sejsmicznego ucha, chociaż przewidział no ostatecznie najgorszą w skutkach katastrofę systemu. 263 00:43:00.797 --> 00:43:16.334 I w... co próbował ocalić, jeśli polityka jest nieśmiertelna, powiadał, jak głosi motto powieści, to dobre maniery są nieśmiertelne, jeśli polityka jest śmiertelna, dobre maniery są nieśmiertelne. 264 00:43:16.836 --> 00:43:37.452 I wydaje się, że jedyne co się ostaje w tym świecie wartości, które są właśnie przenicowywane po kolei, jest po prostu kindersztuba, przyzwoitość, dyscyplina także etyczna, wcale nie miłość, bo to prowadzi do nienawiści i wprowadza zamęt. 265 00:43:37.904 --> 00:43:45.784 W ten sposób powstają rozsadzające rzeczywistość niedobre bieguny, tylko przyzwoitość o której tyle pisał w swoich esejach. 266 00:43:46.268 --> 00:43:50.920 Tylko że przyzwoitość okazuje się ginącą, staroświecką cnotą. 267 00:43:51.382 --> 00:43:53.268 Dobrze wychowane osoby umierają pierwsze. 268 00:43:53.700 --> 00:44:05.256 Na scenę wkracza przerażające pokolenie, syn Lady Cooper wkracza do jej domu jak barbarzyńca, terrorystka przewraca babcię na schodach, Emma robi bezczelne uwagi, przypomina się Mrożek i Witkacy. 269 00:44:05.628 --> 00:44:15.181 Przypomina się taki moment rzeczywiście znany z naszych XX-wiecznych katastrofistów, kiedy przychodzi nowe i obala stary świat. 270 00:44:15.624 --> 00:44:23.648 Gorycz Themersona choć zupełnie zrozumiała u starszego pisarza wynika z głębszych przyczyn niż konserwatyzm przedwojennego wychowanka. 271 00:44:24.109 --> 00:44:42.496 Oto upadek obyczajów zmusza go do rekapitulacji systemu etycznego, który szlifował przez kilkadziesiąt lat, zamiast ilustrować tezy katedry przyzwoitości, niemodnych alternatyw, to inny takie jego wykład znany, jego powieści stawiają pod znakiem zapytania optymistyczną wiarę w naturalną łagodność człowieka. 272 00:44:42.830 --> 00:44:50.350 W esejach Themerson panował nad swymi obawami, trzymał fason dobrodusznego moralisty, w prozie uwolnił demony. 273 00:44:50.846 --> 00:45:06.054 I najwyraźniej widać to w ''Wyspie Hobsona'', to już naprawdę ostatnia powieść, po ukończeniu której nie chciał pisać już nic więcej i której druku nie doczekał zresztą, a która stanowi taką kodę jego pisarstwa, testament, pożegnanie. 274 00:45:06.546 --> 00:45:20.778 Czytelnicy poprzednich książek odnajdą tam znajome motywy, termitiery z "Wykładu...", Park Kensington z "Toma Harrisa", kilka ważnych postaci z ''Euklidesa'', "Pełnomocnika kardynała Pölätüo", czy księżnę Zuppa i tak dalej, i tak dalej. 275 00:45:21.173 --> 00:45:37.302 Ale z tej zbieraniny malowniczych osób, to zresztą jest ciekawe, że on cały czas używa tych swoich bohaterów z powieści na powieść, łatwiej wyłonić głównego bohatera, to jest niejaki [niezrozumiały wyraz], przez zmianę nazwiska nomen omen „Death”, tak jak śmierć. 276 00:45:37.789 --> 00:45:48.506 Dawny wielbiciel Lady Cooper, starszy pan pochłonięty etycznymi rozważaniami, taki rozpoznawalny alter ego autora. 277 00:45:48.981 --> 00:46:06.773 Natomiast osią konfliktu jest tytułowa wyspa Hobsona, taki skrawek lądu w okolicach Kornwalii, baza strategiczna i zarazem obiekt przetargu między Anglią, Francją, Stanami Zjednoczonymi, tu jest powieść bardzo polityczna, trochę paranoiczna w ogóle. 278 00:46:07.278 --> 00:46:17.117 Jej nazwa przywołuje anegdotę o Thomasie Hobsonie, XVII-wiecznym stajennym, który pozwolił podobno brać ze stajni dowolnego konia, byle stojącego najbliżej wrót. 279 00:46:17.541 --> 00:46:29.637 Stąd wybór Hobsona przysłowiowy, jako sytuacja bez wyjścia. I w takiej sytuacji znajdą się ostatecznie bohaterowie powieści, zgromadzeni na wyspie i na niej uśmierceni. 280 00:46:30.132 --> 00:47:01.345 Tu się znowu krzyżują interesy tajnych agentów, nie jestem w stanie tego Państwu opowiedzieć, ale tak czy inaczej do tej arkadii na tę wyspę trafia obłęd, trafia szaleństwo, w poszukiwaniu azylu przybija tam obalony przez rewolucjonistów dyktator, a w ślad za nim jego włoska siostra z doktorem Goldfingerem, amerykański przedsiębiorca, agenci wywiadu, wreszcie tajemniczy statek z transportem chichoczących małp. 281 00:47:01.845 --> 00:47:09.261 Zwierzęta przeznaczone do badań biologicznych na wyspie, przynoszą z pokładu zarazę. Wszyscy umierają w konwulsjach śmiechu. 282 00:47:09.734 --> 00:47:19.974 No tym razem trudno posądzić autora o brak jakiegoś kompozycyjnego zamysłu, bo fabuła zostaje przeprowadzona z dosłownie morderczą konsekwencją. 283 00:47:20.415 --> 00:47:29.898 Jedynie jednej z bohaterek udaje się zbiec do Londynu, opowiedzieć wszystko przez czkawkę śmiechu staremu Death, narratorowi, to do niego należy epilog. 284 00:47:30.431 --> 00:47:38.574 Pełen nieoczekiwanego liryzmu, przy czym liryzm u Themersona jest zawsze nieoczekiwany, bo wybucha spod powściągliwej, obiektywnej narracji. 285 00:47:39.053 --> 00:47:50.977 Staruszek ostentacyjnie wyłącza aparat słuchowy i posłuszny czterem prawom lewitacji wznosi się ponad wyobrażalną wyspę, która jest jednocześnie, jak w moście Świętego Ludwika, rajem. 286 00:47:51.497 --> 00:48:02.617 Widzi wszystkich zgromadzonych na słonecznej polanie, piekących kogoś na ogrodowym rożnie, wynalazcę bomby wodorowej, napalmu, strasznych małp, i tu cytat: 287 00:48:03.103 --> 00:48:19.650 ''Wysoko nad wyspą zatacza pętlę i uśmiecha się. Śmiechu wart ten świat, ale Bóg wtrącił swoje trzy grosze i stworzył okrucieństwo, ból i niesprawiedliwość, żebyś przestał się śmiać, kiedy życie łaskocze cię w pięty, lub w mózg, ale zawsze można się uśmiechnąć, zwłaszcza, gdy się lewituje''. 288 00:48:20.133 --> 00:48:33.417 Jego umysł wyprodukował właśnie najważniejszą myśl, a teraz ta myśl zmienia się w barwę, a barwa zmienia się w dźwięk, a dźwięk zmienia się w ciszę. Umrzeć z uśmiechem zamiast ze śmiechu.'' 289 00:48:33.914 --> 00:48:38.057 Udaje się to bohaterowi i poezja ostatnich zdań łagodzi okrucieństwo finału. 290 00:48:38.576 --> 00:48:44.302 No a przypomnijmy, że to było właśnie themersonowskie pożegnanie, czy jego lot nad wyspą Prospera. 291 00:48:44.763 --> 00:48:55.630 I w tej skrupulatności, w jaką zabrał wszystkich swoich bohaterów, musiał tkwić zamysł głębszy, niż tylko upodobanie do efektownych zakończeń. 292 00:48:56.140 --> 00:49:00.493 Katastrofa wyspy tworzy klamrę, powtórzenie wybuchu termitiery z jego pierwszej powieści. 293 00:49:00.950 --> 00:49:19.620 Ale tym razem jako wielkie podsumowanie wyzbyta jest jakiejś politycznej doraźności, nie jest... nie wiem, jakoś historyczna, można uznać po prostu książkę za epitafium dla oszalałego świata, dla którego nie ma ratunku, bo jego szaleństwo pogłębia się niezależnie od wojny, czy totalitaryzmu. 294 00:49:20.116 --> 00:49:25.983 Pochłania też społeczeństwa liberalne, a w liberalizm pisarz akurat przez wiele lat wierzył. 295 00:49:26.419 --> 00:49:38.067 Końcowy rechot wyśmiewa wszystko i z tej perspektywy zaczynamy rozumieć dlaczego już poprzednie powieści zdawały się rozpadać w lekturze i skąd brała się chłodna bezwzględność autora wobec własnego stworzenia. 296 00:49:38.544 --> 00:49:50.040 Być może ciągłe próby budowania systemu etycznego ponawiane w esejach, przemycane w prozie, też usiłowały stłumić ten rechot, usensownić obłęd rzeczywistości. 297 00:49:50.512 --> 00:50:02.047 Tak znajomy, zabawny, a czasem irytujący ton trzeźwego racjonalisty przez kilkadziesiąt lat uważany za własny głos Themersona mógł przychodzić mu z dużym trudem. 298 00:50:02.501 --> 00:50:05.931 Mógł być wyzwaniem świadomie rzuconym temu, co irracjonalne. 299 00:50:06.384 --> 00:50:16.131 Zacytuję go jeszcze raz, już ostatni, naprawdę już niedługo kończę, Tomasza Kubikowskiego, chyba no rzeczywiście najwnikliwszego jego krytyka, nikt tak nie pisał. 300 00:50:16.580 --> 00:50:30.163 ''Kiedy w czasie wojny powstawał ''Wykład profesora Mmaa'' działa się apokalipsa jakoś przecież przeczuwana, wszechogarniająca, świat się kończył, dzieło, o którym mówiła książka, pękało od nadmiaru treści, nie musiało się więc zastanawiać nad własną formą. 301 00:50:30.626 --> 00:50:41.970 Potem katastrofa przeszła, świat jakby ustalił się na nowo, lecz nie wiadomo czy na pewno i na jakiej zasadzie rzeczywistość się rozpadła, a prawomocność tego, co za nią uchodzi, pozostaje wątpliwa.'' 302 00:50:42.402 --> 00:50:46.950 Takie było pokoleniowe doświadczenie, no rzecz wiadoma, ujawniało się na sto sposobów. 303 00:50:47.377 --> 00:50:54.462 No i teraz zaczynamy rozumieć, że przesłanie późnego Themersona bliskie jest w tym sensie dziełu Różewicza, czy Kantora. 304 00:50:54.910 --> 00:51:06.374 Trudniejsze może tylko do rozszyfrowania, no bo podane w dość takiej popularnej formie powieści sensacyjnej i to takiej powieści, która ma mało czytelników. 305 00:51:06.887 --> 00:51:12.126 I zarażając śmiercią utopię, pisarz poddał się jako filozof i moralista. 306 00:51:12.599 --> 00:51:23.375 Jego sympatyczny themersonizm, tak, cokolwiek przez to rozumiemy, ale załóżmy, że rozumiemy przez to wiarę w godziwość metod, a nie celów, czy przyzwoitość, odsłonił swój ciemny rewers. 307 00:51:23.830 --> 00:51:42.464 W esejach przypomnijmy dochodził do wniosku, że łagodność jest biologiczna, agresja kulturowa, a takie rozważania snuje jeden z bohaterów na widok małpy w ZOO, która etykuje, to jest taki neologizm Themersona, etykuje, czyli zajmuje się czule potomstwem. 308 00:51:42.922 --> 00:51:49.539 Jak mówi bohater, kiedy po raz pierwszy ujrzał taką ciepłą renesansową małpę z dzieciątkiem. 309 00:51:49.983 --> 00:52:03.151 Dlaczego ludzie nie rozumieją, że to, co wzbraniają się nazywać etyką małpy, jest podstawą do tego, co nazywają ewolucją, bo przecież gdyby małpy nie były etyczne, czyli łagodne, wolne od agresji, żadna małpa by nie ewoluowała, nieprawdaż? 310 00:52:03.735 --> 00:52:15.734 No to jest kontrowersyjne, to się... no w każdym razie jak na ironię to właśnie straszne małpy jakby urwane z opóźnieniem z tuwimowskiej karuzeli w ''Balu w operze'', rozsiewają absurd niczym całe stado czarnych pudli. 311 00:52:16.270 --> 00:52:21.986 Są eksperymentem biologicznym, kolejnym zwycięstwem kulturowej agresji nad biologiczną łagodnością. 312 00:52:22.526 --> 00:52:33.710 Pisarz tutaj drwi sam z siebie, naiwne pomysły starego Death wydają nam się niedorzeczne, a przecież to jego własny pisarza cyzelowany przez długie lata poglądy, które tutaj rozbraja. 313 00:52:34.160 --> 00:52:44.534 Nienaruszalną, we wszystkich niemal utworach przywoływaną wartością była dla niego przyzwoitość i ona właśnie okazuje się bezradna, nie broni ani przed złem, ani przed przypadkiem. 314 00:52:45.002 --> 00:52:48.478 Nie pomoże hymn, jaki wygłasza ku jej czci Księżna Zuppa. 315 00:52:48.914 --> 00:53:02.739 Hymn: '' Miłość jest okrutna, a przyzwoitość łagodna. Miłość jest brzydka, a przyzwoitość piękna. Miłość jest łatwa, a przyzwoitość trudna. Niestety Pani Shepherd, z przyzwoitości powstaje miłość i to jest nasze ludzkie błędne koło. 316 00:53:03.167 --> 00:53:06.163 Można by zatem pomyśleć, że było dwóch Themersonów. 317 00:53:06.612 --> 00:53:16.926 Dziarski moralista zbudował skromny system etyczny, by pocieszyć sceptyka, zagłuszyć jego obawy, pierwszy wznosił katedrę przyzwoitości, drugi podkładał pod nią dynamit. 318 00:53:17.579 --> 00:53:26.514 No i pozostały mało czytane traktaty i przejmujące chyba jednak niedoceniane powieści. 319 00:53:27.022 --> 00:53:56.676 To wszystko o Themersonie, natomiast chciałam wytłumaczyć się trochę z tego, co cały czas leci w tle, otóż wydaje mi się, że ten cykl Franciszki choć nie ilustruje bezpośrednio powieści jej męża Stefana, jest jakoś... jest naznaczony podobnym pęknięciem, tak. 320 00:53:57.199 --> 00:54:12.550 Widzimy tutaj jasne, pastelowe, prawie monochromatyczne takie cukierkowe w tonacji obrazy, reliefy w grubych warstwach płótna, na których nie wiem czy to widać, tutaj jest karabin, obnażone genitalia, rozwarte paszcze, latające głowy... 321 00:54:13.247 --> 00:54:28.958 Nie wiem do jakiego stopnia to jest dla Państwa widoczne, ale jakby treść tych obrazów przeczy, tu może mniej słodkiej, ale takiej lirycznej formie. 322 00:54:29.484 --> 00:54:37.475 I widzimy na nich nieodmiennie prawie postacie ludzkie, przeważnie w ruchu, a tu jest akurat konflikt zderzenie, cóż... 323 00:54:38.054 --> 00:55:05.103 No widzimy jakieś takie groteskowe homunkulusy, takie wielkookie, wielozębne, i te gwałtowne sceny starć, może tu mały [niezrozumiałe słowo] z karabinami właśnie, które czasami się rzucają na siebie, atakują, rozpadają na części, nakładają się na siebie jakby się już żarłocznie wchłaniały, tak jak w tych palimpsestowych powieściach Themersona, gdy uśmierca bohaterów. 324 00:55:05.634 --> 00:55:18.731 To trochę takie jakby nie wiem, ludziki [niezrozumiałe nazwisko] zbladły ze wściekłości, albo jakby ktoś próbował wyrzeźbić okropności Goi w warstwie lodów waniliowych, tak, znaczy taki dziwny efekt uzyskuje Franciszka Themerson. 325 00:55:19.251 --> 00:55:55.179 No i cóż, i właściwie też nie wiadomo skąd to rozdarcie, ale można przywołać tytuły: ''Obecność przeciwko nieobecności'', ''Początek sytuacji'', ''Perypatetyczna osoba znikąd'', ale także "Jak mogą się porozumieć, skoro jeden jest błękitny, a drugi różowy", jest taki obraz. 326 00:55:55.723 --> 00:56:22.436 Tytuły są dziwne, czasami w ogóle oderwane, abstrakcyjne, natomiast no nie wiem, na takim obrazie, w takim obrazie, ''Na miękko, czy smażone'', tu gdzieś to było, można... ktoś żongluje ludzkimi głowami, co przypomina trochę to pytanie z "Euklidesa": ''Dlaczego matki nie pożerają własnych dzieci?''. 327 00:56:23.024 --> 00:56:35.027 Albo takie postacie, gdzie jest jakieś starcie bohaterów krążą obsesyjnie wokół braku komunikacji, tak jak zacierania się w absurdzie, te postacie się nakładają na siebie, ale się nie komunikują. 328 00:56:35.550 --> 00:57:01.593 Jak pamiętamy, no problemy komunikacyjne wstrząsały już termitierą, dręczyły kardynała Pölätüo, kazały czarnemu pudlowi pomylić drzwi, kiedy biegł z bombą, wreszcie te problemy komunikacyjne sprowadziły straszne małpy na wyspę Hobsona i w zasadzie mam wrażenie, że ona malowała w latach 70-tych to, co Stefan pisał. 329 00:57:02.124 --> 00:57:30.719 Chociaż jak mówię w żaden sposób nie była to bezpośrednia ilustracja do jego powieści, raczej może jej własna próba poradzenia sobie no też z biografią, znaczy z tym, o czym tak bardzo chcieli zapomnieć, a Themersonowie na pewno pamiętali oboje no to, o czym już była mowa. 330 00:57:31.249 --> 00:57:49.677 O tym, że stracili bliskich w obozach zagłady i rzadko przyjeżdżali po wojnie do kraju, niechętnie udzielali wywiadów, zwłaszcza polskiej prasie, nie wypowiadali się na tematy osobiste, tworzyli takie swoje palimpsesty, opowiadali w kółko tę samą historię w pewnym sensie, może po to, żeby się uporać ze stratą. 331 00:57:50.213 --> 00:58:13.995 I przy całej spójności może ich dzieła, w obojgu trwało to pęknięcie i tak jak Themerson musiał do końca godzić w sobie pozytywistyczną geotykę, etyka i katastrofistę, o czym opowiadałam, tak Franciszka rysowała pogodne, satyryczne ilustracje, ale też miała to swoje białe malarstwo, tak jakby trochę rana i bandaż jednocześnie można powiedzieć. 332 00:58:14.562 --> 00:58:29.483 I taka jej, nie wiem, czy ta jej uporczywa, ta praca reliefu, to żłobienie reliefów obsesyjne trochę, niby w bieli, prawie tak bardzo, bardzo delikatne, a zarazem gwałtowne i pełne gniewu. 333 00:58:30.090 --> 00:58:43.367 To kolejna sprzeczność, nie było po prostu próbą przepracowania tego, o czym, jak pisał Ankersmit: czegoś, o czym nie można pamiętać i o czym nie można zapomnieć. 334 00:58:43.998 --> 00:58:46.727 Tak, czyli trauma. No, dziękuję bardzo. 335 00:58:47.058 --> 00:58:51.002 [Oklaski]. 336 00:58:51.450 --> 00:58:55.984 Dziękuję [śmiech]. 337 00:58:56.526 --> 00:59:20.236 Ojej, ja przepraszam, że nic nie mówiłam o związkach z awangardą, po prostu mam wrażenie, że one już zostały, o tym na pewno będzie dużo ciekawych rzeczy w katalogu, no oczywiście... 338 00:59:20.764 --> 00:59:49.183 No więc właśnie i też nie chciałam, miałam po prostu poczucie, że ten katastrofizm Themersona to jest coś, o czym nikt specjalnie nie pisał, znaczy że to jest coś, co jakoś powiem że odkryłam, to zabrzmi bardzo nieskromnie, ale na co jakoś wpadłam, natomiast oczywiście kwestie środowiska i paryskiego i londyńskiego i zaprzyjaźnionych artystów, to są rzeczy już zbadane i opisane, a skądinąd bardzo, bardzo ciekawe. 339 00:59:49.823 --> 01:00:40.508 [Uczestnik spotkania] Jeszcze na temat związków Stefana z, czy tego procesu odrywania, czy izolowania się od Polski, to [niezrozumiała wypowiedź] 340 01:00:41.111 --> 01:01:10.618 Tak, oni tęsknili chyba, przyjechali, wiem, że w latach 60-tych przyjechali raz, udzielili wywiadu do ''Przekroju'', ale nie mogli już też, oni się próbowali oderwać, ale no rozmawiali w domu po Polsku z tego co wiem i mieli gości z Polski, zawsze ich chętnie witali, czy Ewę Kuryluk, czy... 341 01:01:11.215 --> 01:01:26.938 To nie było do zerwania, do przyklepania, to była właśnie taka rozjątrzona rana, mam wrażenie, że oni wiedzieli, że nie mogli wrócić i że nie mają gdzie wracać, ale to nie jest tak, że Polska im była obojętna. 342 01:01:27.467 --> 01:01:50.026 [Uczestnik spotkania] To nawet nie chodzi o to, a propos tego, o czym pani mówiła, tego przejścia na taki... do takiej pozycji kosmopolitycznej [niezrozumiała wypowiedź] 343 01:01:50.795 --> 01:02:03.106 No to jest też taki film, który ma wyraźnego adresata, bo chodzi o to, żeby uświadomić aliantom co się dzieje, znaczy to też jest taka troszeczkę... 344 01:02:03.642 --> 01:02:15.030 On jest świetny artystycznie, ale słowo czytanka może jest za surowe, ale chodzi o to, żeby pokazać czym była europejska kultura i jak zostaje teraz pod niemieckim butem zniszczona. 345 01:02:15.590 --> 01:02:23.910 Co z naszej perspektywy się wydaje może trochę naiwne, bo my to wszystko wiemy, natomiast trzeba pamiętać, że odbiorca był angielski, prawda, że to się trochę zmieniło. 346 01:02:24.390 --> 01:02:35.027 [Uczestnik spotkania] No tak, strasznie mnie intryguje ten okres wojenny [niezrozumiała wypowiedź] 347 01:02:35.890 --> 01:02:38.709 Tak, tak, tak. 348 01:02:39.322 --> 01:02:42.917 [Uczestnik spotkania] Problem z Koła Wiedeńskiego... 349 01:02:43.414 --> 01:02:44.783 Tak. 350 01:02:45.453 --> 01:03:14.618 [Uczestnik spotkania] To w czasie wojny Stefan był poetą [niezrozumiałe słowa] i w czasie wojny czuł się poetą w pełnym tego słowa znaczeniu, spisywał wiersze zgodnie z tradycyjną formułą, to znaczy jakby hołdował pewne formuły liryczności. 351 01:03:15.257 --> 01:03:31.305 Tak, ja niestety nie mam tutaj żadnych próbek, rzeczywiście on dopiero później wynalazł poezję semantyczną, trochę sobie nadeptując sam sobie na gardło, można powiedzieć, znaczy swojej muzie, bo wynalazł taką poezję surową właśnie, gdzie są słowa oskrobane do podstawowych znaczeń, trochę jak pisaną przez komputer. 352 01:03:31.853 --> 01:03:44.081 Ale może dlatego, że przestał ufać liryce i przestał ufać emocjom, bo zobaczył... to jest jedna z takich tez roboczych, może zobaczył do czego to prowadzi, znaczy uznał, że... 353 01:03:44.65 --> 01:03:57.978 [Uczestnik spotkania] 354 01:03:58.670 --> 01:04:18.089 [niezrozumiała wypowiedź] 355 01:04:18.593 --> 01:04:35.286 [Uczestnik spotkania] 356 01:04:35.974 --> 01:05:07.454 Tak aż do ostatniej powieści, tak, to właśnie jest... gdyby tego nie było, to by się tego nie dało czytać mam wrażenie, znaczy gdyby rzeczywiście on pisał trzeźwe... gdyby, nie daj Boże, pisał powieści semantyczne, znaczy, gdyby według wzoru powieści semantycznej zaczął pisać prozę, to by było nie do zniesienia. 357 01:05:07.955 --> 01:05:26.734 Całe szczęście, że on był niekonsekwentny, bo... tak mi się wydaje przynajmniej. W każdym razie zachęcam bardzo do przygody z powieściami Themersona, zwłaszcza dwiema ostatnimi, to naprawdę no tez nie chciałam tak streszczać, żeby już Państwu... 358 01:05:27.262 --> 01:05:50.372 Mam nadzieję, że nie... ale to jest naprawdę... jak mówię... wiele się mówi o katastrofizmie Witkacego, czy nawet Mrożka, naprawdę mamy Themersona, znaczy warto jest wiedzieć, że to był bardzo ciekawy pisarz, jakoś tam, o, dziękuję jeszcze raz.